♣️ Czy Warto Mieszkać I Pracować Na Obczyźnie

Nie poznałabyś mnie, tak się zmieniłam. Moje włosy i oczy nabrały blasku, jest we mnie tyle radości i nadziei. Szkoda, że nie możesz przeżywać ze mną wszystkich radości. Nareszcie jestem komuś potrzebna. Na tym kończę mój list. Pozdrawiam Cię. Twoja Mary.
zapytał(a) o 20:39 Pomoże mi ktoś napisać rozprawkę z polskiego na jutro ????? Temat rozprawki to: Czy chciałbym w przyszłości mieszkać i pracować w Polsce ? Bardzo was proszę o pomoc. Mógłby mi ktoś pomóc z wstępem do tej rozprawki ??? Jak to najlepiej było by zacząć ?? Z góry wielkie dzięki. :) Odpowiedzi Pauluś , odpowiedział(a) o 18:47 Wszyscy teraz ta głupią rozprawkę piszą , xD Ja też na jutro muszę .... Ale jakoś sobie poradziłam , I zaczęłam tak : Wielu młodych ludzi zastanawia się nad swoją przyszłością . I większość z nich stawia sobie pytanie : " Czy chciałbym w przyszłości mieszkać i pracowac w polsce ? " I tak dalej i dale .... Wydawało by się trudniejsze ale jakos mi poszło .... xD Czy chciałbym w przyszłości mieszkać i pracować w Polsce ? Ja potrzebuje ja na jutro. Pomoze ktos? Czy moze ktos mi pomóc napisac taką rozprawkę???? filolog odpowiedział(a) o 13:45 Witam:D Mam do napisania rozprawkę na poniedziałek ale ja za bardzo nie lubię tej formy wypowiedzi i miałbym prośbę czy by mi ktoś pomógł i napisał ją za mnie??? Poroszę o szybka odpowiedz temat rozprawki: Czy zgodzisz się z opinią T. zielińskiego BOYA że "Skąpiec" to najbardziej ponura komedia pisarza??? blocked odpowiedział(a) o 21:04 Wielu moich rodaków opuszcza Polskę na stałe. Czy słusznie? Spróbuję bliżej przyjrzeć się temu od dziś wiadomo, że za granicą więcej się zarabia niż u nas. Wielu więc zatem sobie pomyśli, że skoro mogą w innych krajach zarobić więcej, to bez większego zastanowienia pakuje walizki i wyjeżdża w nieznane. Według statystyk za granicą jest nas 50 milionów – dla porównania w kraju niecałe 40. Czy to jest jednak dobry pomysł?Ja nie mogę sobie wyobrazić, jak można żyć w obcym kraju, obcej kulturze, a na dodatek mówić i myśleć w obcym języku. Ci, co wyjeżdżają, zapominają o Polsce, o polskich tradycjach, obyczajach i kulturze. Nie obchodzą już naszych świąt, jak np. rocznica konstutucji 3 maja czy święto niepodległości. Zamiast 1 listopada odwiedzać cmentarze, bawią się na dyskotekach z okazji Halloween. Nie wywieszają polskiej flagi, nie podają już karpia na wigilijnym stole, lecz na jego miejsce kładą nieznane jedzenie. Nie mówią już po polsku, a z biegiem lat nawet zapominają ojczystej mowy. Ich dzieci często nic nie wiedzą o Polsce i nie mają chęci, aby coś w tym kierunku dodatek w takich krajach trudno znaleźć polską szkołę czy też zapisać się na kurs polskiego. Polonia nie jest traktowana na równo z innymi obywatelami państw i wcale nie jest prawdą, że Polakom się wszystko należy. Na każdą rzecz trzeba zapracować, ale nie możemy się domagać góry złota od Ameryki skoro mamy własne niepodległe jest nam ciasno? Nie, na dodatek Polska ma piękne i niepowtarzalne położenie geograficzne – w środku Europy. Krainy geograficzne układają się w niezwykły sposób: od pobrzeży poprzez pojezierza, niziny, wyżyny, kotliny i góry. Mamy dostęp do morza, jesteśmy dumni z naszych cudów: np. Mazury czy Białowieża. Nie ma u nas wulkanów, ani dzikich zwierzątKonstytucja jest przestrzegana, przestępczość spada w upływie lat, możemy zaufać drugiemu pewnie i tacy, którzy nie znają hymnu narodowego, a z większą ochotą wolą nauczyć się „ten nowy” bo boją się odrzucenia ze strony innych. Czy oni nie wiedzą, że dają w sobie zniszczyć polskość? To jest jeden z najcięższych grzechów wobec ojczyzyny – jej stopniowe wyrzekanie się. Będąc obywatelem RP należy ją kochać. Moim zdaniem można posiadać tylko jedno obywatelstwo i nie rozumiem takich ludzi jak np. Lukas Podolski czy Miroslav znajomi i przyjaciele? Polacy wyjeżdżający z kraju opuszczają swoich najbliższych w pogoni za pieniędzmi. Gdy wrócą, to będą tak odmienieni, że nie poczują, że są u siebie w domu, lecz w jakimś miejscu, gdzie nic nie ma i będą się czuć niekomfortowo – w swojej ojczyźnie! Przyjaciele poczują, że stracili kolegów i zerwą z nimi co daje życie za granicą? Według mnie tylko więcej pieniędzy i to jedyny plus mieszkania za ganicą. Czy za pieniądze warto opuścić Polskę? Nie po tym, co nasi przodkowie dla niej zrobili. Nie zapominajmy o żołnierzach, którzy oddali życie za też mamy swoją misję do ojczyzny, nasza przynależność obywatelska nakłada na nas obowiązki, którymi są wychowanie swoich dzieci w duchu patriotycznym i wierność wyjeżdża ten jest tchórzem i nikim więcej. Przypomnę o osobach, które to zrobiły: królowie Polski – niestety często zdrajcy narodu, sportowcy, osoby wykształcone..Pamiętajmy o słowach wybitnego polityka, za zarazem patrioty Romana Dmowskiego: „Polska dla Polaków”.Nie warto opuszczać naszego kraju. Walczyliśmy o niepodległość i niech to dla nas będzie najcenniejsze. Zapomnijmy o wielkiej Ameryce, nasze miejsce jest tutaj, gdzie przelewała się polska krew. A tak swoja drogą to znajdziesz chyba to tu : [LINK] Daj znać jak byś nie ogarniał ja też tego potrzebuje na jutro !! pomocy!! ja tez potrzebuje taka rozprawke -pilnie blagam czy masz może ta rozprawke Uważasz, że ktoś się myli? lub
Porównując jednak polskie wynagrodzenie do tego, które uzyskuje się na obczyźnie, jest to błędne założenie. Jeśli chodzi o miesięczne koszty życia, najdroższym krajem w Europie jest Norwegia. Na drugim miejscu, co do poziomu cen, znajduje się Irlandia. W Wielkiej Brytanii, Francji czy Niemczech, koszty utrzymania są do siebie
Odsłuchaj Chyba każdy z nas zna kogoś, kto zaraz po szkole lub po studiach wyjechał do pracy za granicę. Bardzo często osoby te zostają w nowym miejscu na stałe – czasem, urządziwszy się w nowym kraju, ściągają do siebie rodzinę lub drugą połówkę. Niektórzy właśnie tam poznają życiowych partnerów i rozpoczynają budowanie nowego życia od publikowane przez takich emigrantów w serwisach społecznościowych przekonują, że w nowej rzeczywistości można się z powodzeniem odnaleźć, prowadzić w niej całkiem udane życie. Są jednak i tacy, którzy wracają. Co nimi kierowało, gdy decydowali się na powrót? Jak czują się w Polsce po latach spędzonych na obczyźnie? Byłam bardzo ciekawa odpowiedzi na te pytania – dlatego zadałam je niedawnym ze znajomymi, śledząc ogólne nastroje i medialne doniesienia, można odnieść wrażenie, że młodzi ludzie nie rozważają powrotu z emigracji. Słyszy się więcej deklaracji dotyczących chęci wyjazdu, podkreślających korzyści płynące z takiego rozwiązania. A jednak to tylko jedna strona fala powrotów do Polski będzie tak duża, jak niektórzy się spodziewają? (fot. Shutterstock)Jak podaje National Statistics, czyli brytyjski odpowiednik GUS, w 2014 roku do Wielkiej Brytanii wyemigrowały 32 tysiące Polaków. Falę powrotów do rodzinnego kraju opisuje z kolei liczba 18 tysięcy osób. Co więcej, wygląda na to, że liczba Polaków powracających do ojczyzny będzie wzrastać: Polski Instytut Stosunków Międzynarodowych szacuje, że Brexit może oznaczać bilet powrotny do Polski dla nawet 400 tysięcy emigrantów. Niektórych Polaków zmusi to do porzucenia nowego, poukładanego życia. Dla innych zaś będzie to kluczowy argument, skłaniający do podjęcia decyzji, z którą nosili się od jakiegoś lat 35 – do rodzinnego miasteczka wróciła po 6 latach mieszkania w IrlandiiPo skończeniu studiów znalazłam pracę w sklepie odzieżowym. To były jeszcze czasy, kiedy człowiek brał, co było – żeby tylko było. Moją codziennością były kolejne nudne dni, niewielka pensja i brak wyzwań: to wszystko sprawiało, że chciałam się stąd wyrwać. Podobnie czuł się mój narzeczony: co prawda zarabiał lepiej ode mnie, ale za to ciężką pracą fizyczną. Trwało to jakieś dwa-trzy lata. Długo dojrzewaliśmy do decyzji o końcu, miesiąc po ślubie, on wyjechał do Irlandii – do pracy poleconej i załatwionej przez znajomego. Dołączyłam do męża po trzech miesiącach, ale szybko spotkało mnie pierwsze rozczarowanie. Jechałam z myślą: „Hej, jestem po studiach, znam język (i to doskonale) – co może pójść nie tak?”. A jednak. Po pierwsze, przekonałam się, że humanistyczne studia nie otwierają obiecujących perspektyw: dziś na pewno bym sobie tę całą socjologię odpuściła. Po drugie: okazało się, że moja znajomość języka owszem, pozwala się dogadać, ale z koleżanką z roku – nie z native speakerami. Kompletnie nie rozumiałam, co się do mnie mówi, a sama potrafiłam sklecić tylko zdania w rodzaju: „Kali jeść. Kali pić.” – chyba „pomagał” mi w tym też stres. W każdym razie stało się dla mnie oczywiste, że nikt mnie za biurkiem nie posadzi.„Wraca się przede wszystkim dlatego, że się tęskni” (fot. Shutterstock)Pracowałam więc w tym samym miejscu, co mój mąż. Prawie 6 lat spędziliśmy w zakładzie produkującym opakowania papierowe: ciągle na nogach, pracując na zmiany. Najczęściej mieliśmy wyznaczone inne godziny pracy, więc mijaliśmy się codziennie – spędzaliśmy razem tylko weekendy. Zarobki były dobre, ale też wiele nas kosztowały: obydwoje podupadliśmy na zdrowiu. Pojawiła się więc myśl, by wracać – tym bardziej, że na koncie uzbierała się już całkiem pokaźna suma, a mój zegar biologiczny zaczął tykać jak dlaczego wróciłam? Nawet nie z powodu ciężkiej pracy, bo teraz nie mam żadnej i to jest jeszcze większy problem. Wraca się przede wszystkim dlatego, że się tęskni: to nie jest tak, że rozmowy telefoniczne zastąpią ci kontakt z bliskimi. Szalałam po każdym wyjeździe do Polski, w chwilach spędzanych na lotnisku nie byłam w stanie opanować łez. Poza tym chciałam, żeby moja córka urodziła się tu, w żałuję? Nie. Ani tej decyzji o wyjeździe, ani tej o powrocie. Trochę źle mi z tym, że nie mogę znaleźć pracy – martwi mnie to głównie dlatego, że Zuza jest jeszcze mała. Ale udało nam się kupić mieszkanie, bez zaciągania kredytów. Wierzę, że urządzimy się tu już na stałe. Nigdzie więcej się nie lat 24 – spędził 3 lata w Londynie, wrócił do Polski pół roku temuWybyłem praktycznie trochę ponad rok po maturze. Technikum udało mi się skończyć dobrze, ale w mojej okolicy nie było pracy. Mogłem wyjechać z mojego miasta, żeby zadomowić się w większym – tak radziła mi mama i pewnie miała na myśli Poznań czy stolicę. No, a pojechało mi się trochę po szkole gastronomicznej, więc trochę odruchowo zacząłem od pracy na zmywaku, choć do tego zajęcia nie potrzeba żadnych kwalifikacji. Mimo wszystko zależało mi na pokazaniu się z jak najlepszej strony – w efekcie dość szybko trafiłem do kuchni. Pracowałem też jako barman – fajna rzecz, codziennie widzi się tysiące twarzy, zyskuje się szansę na nawiązanie nowych znajomości, poczucie klimatu miasta. Układało mi się dobrze. Dlaczego wróciłem? Z kilku powodów. Przede wszystkim dla dziewczyny: poznałem ją już w Londynie, też Polka. Chciała tylko zarobić na studia i wracać do kraju. Namawiała mnie, żebym jechał razem z nią: dałem się namówić, ale w sumie niepotrzebnie, bo nam nie wyszło. Ale to nie tylko to. Powiem ci, że w Londynie zaczynałem się dusić. To niestety nie jest tak, że Polacy tworzą jakąś zgraną społeczność za granicą. Owszem, ma się polskich znajomych, ale już nieznajomy rodak patrzy na ciebie wilkiem, podobnie jak Anglicy. Kiedyś tak nie było. Nie wiem, czy to kwestia wzmożonego napływu imigrantów skąd się tylko da, czy Brexit – ale z dnia na dzień czułem się w Londynie coraz bardziej świat stoi otworem, można w nim czuć się naprawdę bardzo obco (fot. Shutterstock)No i wróciłem. I tu niestety też czuję się obco. Wkurza mnie to, że jesteśmy tacy zamknięci, obecna polityka wywołuje we mnie mdłości. Z kolei zarobki wzbudzają śmiech przez łzy – nie mówiąc nawet o tym, że stały etat to coś, co pozostaje poza moim zasięgiem. Jak tak teraz o tym myślę, to chyba nigdzie nie będę już u rozmówcy podkreślają, że tak czy inaczej tęsknią. Będąc za granicą, tęsknili do rodziny i do kraju, którego obraz idealizowali w swoich wspomnieniach. Będąc tu, tęsknią za innym stylem życia: pamiętają, że choć tam też bywało trudno, to jednak łatwiej niż tutaj. Nawet wyczekany powrót do kraju nie gwarantuje wcale, że Polska z dnia na dzień stanie się przytulnym i bezpiecznym domem. Tylko niektórym udaje się to poczuć. Inni, jak Przemek, prawdopodobnie wyjadą ponownie: w poszukiwaniu miejsca, które będą mogli nazwać wymarzonym domem. Kamila Łońska-KępaZawodowo freelancer copywriter, w przeszłości blogerka. Osoba, która próbuje na nowo odnaleźć się w opowiadaniu historii. Zamieszkała na głębokiej, ale malowniczej prowincji, gdzie pójście do sklepu po bułki to logistyczna wyprawa. Jest mamą, lubi być dobrą żoną. A przynajmniej tak o sobie myśleć. Tuż przed magiczną granicą trzydziestego roku życia wciąż dziwi się światu i lubi o nim

Jest wiele zalet życia w Hiszpanii i są one bardzo popularne na wielu blogach związanych z tym krajem. Dzisiaj dowiemy się dlaczego nie warto mieszkać w Hiszpanii. Sprawdzimy, dlaczego życie w Hiszpanii może być złe, wymienię problemy i przedstawię najczęstsze błędy popełniane przez emigrantów. Celem artykułu nie jest

Ubiegły – 2017 rok był jednym z ciekawszych, gdyż upłynął mi pod znakiem przeprowadzki za granicę i aklimatyzowania się w czeskiej Pradze. I już wiem co to znaczy mieszkać za granicą. Nigdy nie spodziewałam się, że los rzuci mnie do naszych południowych sąsiadów. Podróżowałam wcześniej po świecie i wstyd przyznać, ale moja szanowna stopa stanęła na czeskiej ziemi dopiero po trzydziestce. Owszem, słyszałam od wielu osób, iż Praga to jedno z najpiękniejszych miast na świecie i powinnam tam koniecznie jechać. Odkładałam jednak tę ekspedycję w czasie. Paradoksalnie przez to, że czeska stolica jest tak blisko Polski. Myślałam „Zostawię ją na czasy gdy będę podróżować z dzieckiem bo wtedy praktyczniejsze są krótsze trasy niż np. wyjazd na inny kontynent”. Tak odkładałam, że aż w niej zamieszkałam. Nie tylko z mężem, ale i naszym niemowlakiem. Z perspektywy czasu uważam jednak, że ten wyjazd to nasza Szkoła Życia. Doceniam fakt, że mogę mieszkać za granicą bo to niesamowicie ubogacające doświadczenie. Są powody, dla których warto przewrócić swoje życie do góry nogami i zamieszkać na obcej ziemi. 1. Poznajesz nowe miejsca Praga jest faktycznie piękna. Nie raz i nie dwa spacerując po niej wbijało mnie w ziemię z wrażenia. Zamek na Hradczanach, Most Karola, Karlin, Mala Strana, wzgórze na Vysehradzie, spacer na Wełtawą wzdłuż zabytkowych kamienic – to tylko nieliczne przykłady oszałamiających zabytków czeskiej stolicy. Szalenie przyjemnie mieszka się w takim miejscu. Można to miasto kontemplować dniem i nocą, podjadać knedliki w restauracjach i przesiadywać w kawiarniach. 2. Otwierasz się na nowe kultury O ile Czesi to też nasi bracia Słowianie, o tyle ich mentalność jest inna niż Polaków. Żyją nieco wolniej. Nie gonią za nowinkami technologicznymi czy super nowoczesnymi samochodami. Cieszą się, że mogą jeździć Skodą Superb. Są też ateistycznym społeczeństwem. Nie zaobserowowałam aby byli bardzo zaangażowani w politykę. Na ulicach Pragi nie widzę demonstracji ideologicznych czy politycznych. Akceptuję to wszystko i wiem, że nie wszyscy muszą żyć tak jak Polacy i jestem wdzięczna, że mogę pomieszkać przez jakiś czas w ich pięknej stolicy. 3. Ubogacasz się językowo Wiadomo, że najlepszą szkołą języka obcego jest wyjazd do danego kraju. W Czechach można akurat nauczyć się języka czeskiego. Polakom wydaje się on często takim śmiesznym językiem, ale jak posłuchać Czechów, to okazuje się on dość skomplikowany. Czechy to też jest świetny kraj do zamieszkania dla Polaków bo nie dość, że jest blisko, to jeszcze podobieństwa językowe między językiem polskim a czeskim wprawiają mnie czasem w osłupienie. Np. czeski odpowiednik nasuwa ci nieoczekiwanie na myśl jakiś dawno zapomniany polski termin / źródłosłów. 4. Mieszkać za granicą to pokonać strach Jak ja się obawiałam tej przeprowadzki! Zafundowaliśmy sobie przez nią nie małą rewolucję w życiu, gdyż wyjazd z kilkumiesięcznym dzieckiem za granicę to nie lada wyzwanie. Zwłaszcza, iż wiedziałam, że jak mąż pójdzie do pracy, to ja zostanę sama na 10 godzin z dzieckiem bez pomocy rodziny. Będę samotną matką w wielkim mieście. Na miejscu okazało się, że daję radę i potrafię się super zorganizować. Umiem zająć się dzieckiem, prowadzić bloga i robić jeszcze zlecenia freelancerskie a dodatkowo uprawiać sport. Oczywiście nie byłoby to możliwe bez wsparcia mego lubego. 5. Zwiększenie zaradności Wyjeżdżając do Czech nie znaliśmy czeskiego. Naszą bronią miał być angielski. Na miejscu okazało się, że w Pradze nie każdy mówi po angielsku i często muszę się porozumiewać na migi. Czasem mówię też po polsku bo są pewne podobieństwa językowe i ostatecznie w sprawach najłatwiejszych np. proszenie o pomoc przy wynoszeniu wózka z tramwaju, da się porozumieć. 6. Poznajesz nowych ludzi W Czechach paradoksalnie poznałam sporo Polaków. W Pradze prężnie działa polskie stowarzyszenie Trampolina i organizuje wiele imprez dla rodzin z dziećmi czy zajęć dla dzieci. Działają tam fantastyczne dziewczyny i gdyby nie one nasze życie w Pradze byłoby dużo uboższe. 7. Uczysz się pracy w nowym środowisku W Czechach nie pracuję na etacie, gdyż pochłania mnie opieka nad dzieckiem. Mąż pracuje w międzynarodowej firmie, w międzynarodowym środowisku. Nie raz powtarza, że to bardzo ubogacające doświadczenie. Bo koegzystuje z Czechami, Słowakami, Rosjanami, Węgrami, Serbami, Hindusami, Amerykanami, Boliwijczykami itd. To też świetna szkoła języka obcego. 8. Stajesz się mistrzem pakowania Życie na walizkach, podróżowanie między dwoma krajami z dzieckiem, sprawia, że żadne pakowanie nie jest mi straszne. Moja szafa funkcjonuje bo wszystko musi do siebie pasować, gdyż na wyjazd zabieram kapsułkową garderobę. No i umiem spakować trzyosobową rodzinę do jednej walizki na dwutygodniowy wyjazd. 9. Doceniasz bliskich Jak ja tęsknię za rodziną i przyjaciółmi żyjąc na tej obczyźnie. Bo mieszkać za granicą oznacza tęsknić. Tęsknię tak głęboko jak tylko tęsknić potrafię. I to jest kolejny aspekt, którego nie docenia się będąc w Polsce – że rodzina jest blisko. Jest mi niesamowicie miło kiedy mogę bliskich gościć w Pradze, gdy wpadają na kilka dni. Mam wrażenie, że nasze relacje pogłębiają się wtedy. 10. Patrzysz inaczej na własny kraj To niesamowicie dziwne uczucie gdy przyjeżdżam do Warszawy i czuję się w niej troszkę jak gość. Zaczynam dostrzegać jej zalety. Np. fakt, że mieszkania są w niej tańsze niż w Pradze. Bo my często lubimy narzekać na to, że w polskiej stolicy jest drogo. W czeskiej jest jeszcze drożej a nie wygląda na to aby Czesi zarabiali lepiej niż Polacy. JESZCZE CHWILKA! SPODOBAŁ CI SIĘ TEN TEKST? Jeśli spodobał Ci się przeczytany właśnie tekst to możesz pomóc mi rozprzestrzeniać opowieść o tym jak tworzyć dobre relacje. Masz kilka opcji. To tylko jedno Twoje kliknięcie a znaczy bardzo wiele. – polub ten wpis na Facebooku – polub stronę CzasNaZiemi na Facebooku, jest tam sporo wartościowej treści o relacjach – pooglądaj Instagrama przenieś się w mój świat dobrych relacji – nieskończony zbiór moich chwil szczęścia dnia (nie)codziennego! – zapisz się na newsletter – tu po prawej stronie, czekają tam na Ciebie dwa prezenty, dzięki którym nauczysz się dogadywać z innymi i negocjować. Pozostaniemy też w kontakcie. 19 miłych historii, które można dodać do herbaty zamiast cukru. Ludzie. - - - -. Udostępnij na Facebooku. Udostępnij na Facebooku. Udostępnij na Pintereście. Nie trzeba być superbohaterem, aby robić dobre uczynki. Czasami wystarczy okazać komuś odrobinę uwagi i zaangażowania, aby jego dzień stał się o wiele lepszy. Wpis ten powstał w ramach jesiennego projektu Klubu Polki na Obczyźnie. Członkinie klubu piszą, do czego nie mogą się przyzwyczaić w krajach, w których mieszkają. Ja piszę oczywiście o Australii. Od wielu z Was słyszę: ale Ci zazdroszczę tej Australii. Przyznaję, uwielbiam Australię i tutaj powoli układam sobie życie, ale też jest kilka rzeczy, które mnie wkurzają i jeszcze się do nich nie przyzwyczaiłam. Ale kto wie, może kiedyś: 1. Australia jest odizolowana od reszty świata. Daleko i drogo do Polski. Sam przelot w jedną stronę zajmuje ponad 24 h, jeśli uda się kupić bilet z dobrymi przesiadkami. Mój najkrótszy lot liczył 31 godziny. O wypadach do innego kraju na weekend możemy zapomnieć. Z tyloma kilometrami wiąże się brak częstych możliwości odwiedzin rodziny i znajomych w Polsce. 2. Szybko robi się ciemno! W Brisbane zimą robi się ciemno około 16-17, a latem już około Jak widzę gwiazdy na niebie, włącza mi się opcja spania. Z trudem udaje mi się dotrwać do W Sydney i Melbourne następuje zmiana czasu, więc latem słońca zachodzi tam trochę później. Tęsknię za długimi letnimi wieczorami. 3. Rodzina i znajomi. Takie długie i ciemne wieczory czasem skłaniają do refleksji. Niestety rodziny i przyjaciół nie da się zastąpić. Mam oczywiście znajomych, ale nie znamy się od 20 lat jak stare konie. Czasem serce płacze, że nie mogę być w Polsce z rodziną na święta albo omija mnie kolejne ważne wydarzenie lub impreza. 4. Kocham i love. Słowo kocham jest tu często używane. Do rodziny, znajomych, ludzi na ulicy. Myslę, że z grzeczności, bo chyba nie można każdego kochać? Dla mnie to nadużywanie tak pięknego i mocnego słowa. Czuję się niezręcznie, jak osoby, które znam od niedawna, mówią mi na pożegnanie, że mnie kochają. 5. Brak spontaniczności. Wydaje mi się, że Australijczycy lubią planować i przez to brakuje im spontaniczności. W środę piszę znajomych sms, czy chcą się spotkać na weekend to piszą, że chętnie, ale nie w ten weekend bo już mają plany. Piszę ok, następny? Też nie. W sumie do końca miesiąca już są zajęci. 6. Gorące święta. Nic dodać nic ująć. Nawet piosenki o bałwanie i śniegu nie mają sensu w 40 stopniowym upale. 7. Chorobowe. W więkoszości firm przysługuje Ci 10 dni chorobowego. Jak jesteś dłużej chory i nie masz uzbieranych godzin (bo w niektórych firmach trzeba uzbierać godziny) to nie dostaniesz wypłaty za te dni. A do tego, panadol wydaje się być lekiem na wszystko. 8. Filmy w kinie. Nie ma w czym przebierać – chodzi o ilość i jakość. 9. Sklepy są szybko zamykane. Około 17-18 pocałujemy klamkę w sklepach. Jeden dzień w tygodniu sklepy są otwarte do tzw. late night shopping. Super sprawa dla sprzedawców, którzy wieczory mogą spędzać w domu, ale gorzej dla tych, którzy pracują do późna i na zakupy mogą wybrać się dopiero wieczorem. Ale zawsze zostają weekendy. 10. Wilgotność w Brisbane latem – słońce parzy i jest gorąco – to jakoś zniosę. Ale tego, że po wyjściu z domu lub pomieszczenia klimatyzowanego człowiek od razu się poci jakby przebiegł maraton nie znoszę! Australia jest cudownym krajem, ale też ma swoje mniejsze lub większe wady. W końcu nie ma kraju idealnego. Ten tekst powstał w ramach jesiennego projektu Klubu Polki na Obczyźnie. 24 Dzięki, że zaglądasz na bloga. Jeśli spodobał Ci się wpis, nie wahaj się zostawić po sobie śladu w postaci komentarza lub polecenia tekstu przez kliknięcie serduszka. Każdy pozytywny sygnał od czytelników motywuje mnie do dalszego pisania bloga. - Karolina
Praca w godzinach nadliczbowych polega na wykonywaniu czynności zawodowych przez pracownika w większej liczbie godzin, niż wynika to z zobowiązania podpisanego względem firmy. Praca na 3/4 etatu uwzględnia w umowie o pracę 126 godzin, więc każde 60 minut ponad tę liczbę uznawane jest za nadgodzinę. Niezależnie, czy pracownik
źródło: Uniwersytet Szczeciński Wydział Humanistyczny Uniwersytetu Szczecińskiego zrealizował kolejną inicjatywę, która ma pomóc obywatelom Ukrainy. W ramach wsparcia opublikowano rozmówki ukraińsko-polsko-niemieckie pt. „Językowe SOS”. Merytoryczną opiekę nad projektem sprawowała prof. dr hab. Ewa Kołodziejek. Językowe SOS czyli wyraz solidarności Wspólnota akademicka Uniwersytetu Szczecińskiego chciała za pomocą publikacji wyrazić solidarność z Ukrainkami i Ukraińcami, którzy w wyniku agresji Rosji na Ukrainę musieli opuścić swoje domy i swój kraj. Rozmówki ukraińsko-polsko-angielsko-rosyjskie mają stanowić językowy niezbędnik, w którym znajdziemy podstawowe słownictwo przydatne zarówno u lekarza, jak i w restauracji czy urzędzie. Można w nim znaleźć odpowiednie słowa pozwalające przywitać się, pożegnać, przedstawić, podziękować, określić czas i wiele innych w czterech językach. Możliwy rozwój w przyszłości Na ten moment rozmówki zawierają podstawowe i niezbędne słowa, które pozwolą nawiązać pierwszy kontakt i poradzić sobie na obczyźnie. Twórcy „Językowego SOS” nie wykluczają jednak, że w przyszłości publikacja może być rozbudowana. Twórcy zaznaczają, że to ważne wsparcie dla osób, które uczą się języka polskiego. Mają również nadzieje, że opracowanie ułatwi Gościom zza wschodniej granicy odnalezienie się w nowych warunkach. Publikacja do pobrania / Запрошуємо завантажити видання! TUTAJ Autor: szczecin@ Kliknij tutaj, 👆 aby dostać odpowiedź na pytanie ️ Czy warto mieszkać i pracować na obczyźnie? Napisz rozprawkę na temat. DAJE NAJ!!!!!\ Wedlug mnie warto, ty…
Czy warto być emigrantem? Rozprawka | wypracowanie Sprawa emigracji jest niezwykle aktualna w naszych czasach – w końcu setki tysięcy naszych rodaków opuszczają Polskę i udają się do innych krajów w poszukiwaniu pracy, lepszego życia, a czasem przygody. Każdy z nas stanie w końcu przed pokusą zamieszkania w innym państwie, stąd wszyscy musimy zadać sobie pytanie „czy warto być emigrantem”. Zagadnienie to jest bardzo skomplikowane, wymienić można wiele argumentów za i przeciw – trzeba też unikać zbyt jednoznacznych opinii, bo łatwo możemy kogoś skrzywdzić pochopną wypowiedzią. Emigracja wiążę się z porzuceniem miejsc, które znamy i – bardzo często – ludzi, których kochamy. Wprawdzie dzisiejsi emigranci zarobkowi mogą wracać w swoje rodzinne strony, na przykład na wakacje, ale chyba każdy przyzna, że to nie to samo. W końcu kiedyś mogli cały czas cieszyć się urokami swoich miejscowości, a po wyprowadzce są tam najwyżej gośćmi. Tęsknota za rodzinnymi okolicami nie opuszcza emigrantów nigdy – chyba każdy słyszał, czy to na żywo, czy w telewizji, wspomnienia osoby, która spędziła w „drugiej ojczyźnie” pół wieku albo i dłużej, a i tak ze łzami w oczach opowiada o drzewach, rosnących w jej rodzinnej wsi. Oprócz porzucenia ukochanych miejsc, emigrant musi rozstać się z rodziną – zazwyczaj najbliżsi jadą w nieznane razem z nim, ale niemal zawsze ktoś drogi jego sercu nie może udać się w drogę. A rozmowy przez telefon, czy internetowe komunikatory nie są w stanie zastąpić przebywania razem z ukochanymi. Wiele osób twierdzi, że emigracja pozwala poznać nowe kraje, ludzi i środowiska. Trudno z tym dyskutować – z pewnością zamieszkanie w nowym miejscu jest niezwykle rozwijającym przeżyciem. Z drugiej strony można jednak zwrócić uwagę, iż w naszych czasach, czasach Unii Europejskiej, tanich linii lotniczych i międzynarodowych programów wymiany uczniów i studentów, nie ma konieczności zostawiać na zawsze swojej ojczyzny, by zwiedzić inne państwa. Na pytanie, czy warto być emigrantem, każdy musi odpowiedzieć sobie sam. Według mnie – nie warto. Wszystkie zalety, jakie daje emigracja bledną przy wadach, jakie ze sobą niesie. Uważam, ze powinniśmy żyć i pracować w rodzinnych stronach, by przekazać kolejnym pokoleniom dziedzictwo, jakie nam zostawili nasi przodkowie. Jednocześnie nie wolno potępiać ludzi, którzy decydują się na emigrację – często bowiem do takiej decyzji wiodą ich bardzo ciężkie warunki materialne. Wiele osób decyduje się też opuścić swoją ojczyznę, ponieważ w rodzimych stronach spotykają się z prześladowaniami, z powodu swojego koloru skóry, religii lub przekonań politycznych. Rozwiń więcej
Trudniejszy dostęp do pracy i rozwoju kariery. Na wsi jest mniej możliwości zatrudnienia i rozwoju zawodowego niż w mieście. Mniejsza dostępność usług i rozrywki. Na wsi jest mniej sklepów, kin, teatrów itp. Słaba infrastruktura. Na wsi trudniej jest dostać się do szpitala czy banku, a dostęp do internetu i transportu publicznego
29 grudnia, 2021 Ożarów Mazowiecki to miasto, o którym nie jest głośno. Wiele osób wie doskonale, że takie miasto istnieje, zna je choćby ze słyszenia. Nie każdy jednak ma świadomość, że może stać się fajnym i tanim miejscem do życia. Atutem miasta jest jego lokalizacja i ceny mieszkań w tym mieście. Leży przy granicy Warszawy, Ożarów Mazowiecki mieszkania nowe są zaś sprzedawane w atrakcyjnych cenach, podobnie jak mieszkania z rynku wtórnego. Można więc przeanalizować oferty takich mieszkań jak Ożarów Mazowiecki mieszkania nowe, kupić to, które spełnia oczekiwania, zamieszkać w nim i pracować w Warszawie. Z dojazdami do Warszawy nie będzie żadnego problemu. Ożarów Mazowiecki mieszkania. W sprzedaży jest ich sporo Ożarów Mazowiecki to miasto, które bardzo się rozwija. Ożarów Mazowiecki mieszkania dostępne są w szerokim wyborze. W tym mieście buduje się sporo bloków, w których dostępne są nowe mieszkania. Nie brakuje także mieszkań z rynku wtórnego. Ceny nieruchomości w tym mieście są zaś wielokrotnie nawet niższe, niż ceny podobnych w samej Warszawie. Stolica jest miastem, w którym ceny mieszkań potrafią negatywnie zaskoczyć. Nie warto przepłacać za mieszkanie tylko ze względu na pracę w Warszawie. Ożarów Mazowiecki może stanowić doskonałą alternatywę. Dojechać z niego do Warszawy można w kilka chwil i dowolnymi środkami transportu, nawet rowerem czy autobusem. Jakie mieszkanie w Ożarowie warto kupić? Decydując się na zakup Mieszkania w Ożarowie Mazowieckim, trzeba przyjąć pewne kryteria wyboru. Zdecydować czy lepszą opcją jest mieszkanie nowe, czy używane. Przemyśleć jak duże mieszkanie będzie najodpowiedniejsze. Zastanowić się nawet, na którym piętrze bloku powinno się znajdować. Rodziny z dziećmi powinny także wziąć pod uwagę to, czy w pobliżu mieszkania są szkoły, przedszkola, place zabaw. Na pewno jedynym kryterium wyboru mieszkania nie powinna być cena. Owszem, jest bardzo ważna, jednak niekiedy warto zapłacić nieco więcej nawet niż planowaliśmy. Mieszkanie bowiem ma być komfortowym miejscem do życia nawet na wiele lat. Dobrze też brać pod uwagę jeszcze jedno. Warto wybierać mieszkanie świetnie zlokalizowane i atrakcyjne, ponieważ nawet za wiele lat łatwiej i korzystniej będzie można je sprzedać i przeprowadzić się – na przykład – do wybudowanego, wymarzonego domu. admin Poprzedni Czym jest tester gazu? Następny Eleganckie krzesła do domu – jak wybrać? Te stereotypy mają jednak niewiele wspólnego z rzeczywistością. Na przestrzeni lat dużo się zmieniło i teraz z całą pewnością można stwierdzić, że naprawdę warto mieszkać w Łodzi. Łódź – niegdyś zapomniana i traktowana jak sypialnia Warszawy – dziś zyskuje na popularności.

Rozprawka: Czy warto mieszkać i pracować w Polsce (nie warto) Proszę pomurzcie mam to na jutro i argumenty na "nie"

Wielu obcokrajowców, którzy przyjeżdżają do Wrocławia, to obywatele świata, którzy mogliby mieszkać i pracować w wielu krajach. Okazuje się, że stolica Dolnego Śląska ma w ich oczach
The requested URL was not found on this server. Apache Server at Port 80
Jedną z wad zamieszkania na stałe w górach jest praca. O ile mamy swoją działalność gospodarczą i wiemy, że będziemy ją kontynuować, o tyle problem zatrudnienia nas raczej nie dotknie. Jednak, przeprowadzając się do górskiej miejscowości, musimy mieć na uwadze, że dominuje tam głównie praca w handlu i usługach oraz jest ona W tym artykule chcielibyśmy się skupić na pracy dla par w Holandii. Bardzo często dostajemy od Was w mailach pytania odnośnie tego tematu, dlatego dzisiaj chcielibyśmy powiedzieć co o tym myślimy, oraz „z czym to się je”. Zapraszamy do lektury! Czy można znaleźć pracę dla pary Oczywiście że można, jednak nie zawsze jest to możliwe. Są agencje pracy, które mówią od razu że nie zatrudniają par, bo taką mają politykę firmy. Być może ktoś uzna że to nie etyczne, ale w takim podejściu jest sporo racji – szczególnie jeśli spojrzymy na to pod kątem biznesowym. Z zatrudnianiem par jest ten problem, że – co całkiem zrozumiałe – chcą one mieszkać i pracować razem. Oznacza to więc, że agencja musi umieścić te osoby w jednym pokoju, co nie zawsze jest proste i możliwe bez przenoszenia innych lokatorów. Dużo problemów sprawia także znalezienie pracy dla takich osób, ponieważ chcą one pracować w tym samym miejscu i na tych samych zmianach, a niestety nie zawsze zapotrzebowanie pracodawcy na to pozwala. Trzeba także mieć na uwadze, że gdy jedna osoba z pary straci pracę wtedy najprawdopodobniej odejdzie z pracy również druga osoba , co jest kolejnym utrudnieniem dla pracodawcy. Gdzie znaleźć pracę dla par w Holandii Tutaj niestety nie jest to już takie proste. Pomimo tego że w Holandii jest całkiem dużo agencji pracy, to jednak rzadko kiedy chcą one zatrudniać pary. Bardzo fajnym wyjątkiem jest tutaj agencja pracy Van Koppen & Van Eijk, która chętnie zatrudnia pary i przykłada szczególną wagę do tego by takie osoby mieszkały razem, niezależnie od tego czy są to znajomi, rodzeństwo czy partnerzy. Jest to bardzo pro pracownicze podejście, gdyż emigracja nieraz bywa trudna i warto mieć wtedy przy sobie bliską osobę. Warto jednak pamiętać, że może dojść do sytuacji, w której pomimo mieszkania w jednym domku, pracować będziecie w dwóch różnych firmach – wbrew pozorom jest to bardzo dobre rozwiązanie. Po pierwsze, lepiej pracować w dwóch różnych miejscach, nic siedzieć bez pracy. Często w komentarzach czy mailach piszecie, że nie macie godzin, że siedzicie na domkach i nic nie zarabiacie – tutaj jest inaczej. Po drugie, czasem przebywanie ze sobą 24 godziny na dobę, jest po prostu męczące. Widzicie się rano, widzicie się w pracy, widzicie się popołudniu oraz wieczorem. Być może z początku brzmi to fajnie, jednak na dłuższą metę potrafi być bardzo męczące. Czy warto szukać pracy dla par w Holandii Odpowiedź na to pytanie, niestety nie jest już tak prosta. Z jednej strony wyjazd we dwie osoby (nie tylko z drugą połówką, ale także z kolegą czy koleżanką) niesie ze sobą wiele plusów, ale są także i minusy. Postaramy się teraz odpowiedzieć jakie są mocne i słabe strony takiego rozwiązania. Po pierwsze praca w parze jest lepsza, bo cały czas mamy koło siebie kogoś kogo znamy i na kim możemy polegać. Jadąc samemu, jesteśmy sami jak palec, a w parze zawsze mamy drugą osobę z którą możemy porozmawiać, wspólnie się nad czymś zastanowić czy nawet pomagać sobie w życiu codziennym. O wiele lepiej iść w obcym kraju, w obcym mieście do sklepu z kimś kogo znamy niż samemu. Podobnie zresztą ma się sytuacja z pracą, o wiele łatwiej jest chodzić do niej z osobą którą się zna, żeby móc później wymienić swoje spostrzeżenia i uwagi odnośnie pracy, kierownika czy ludzi ze zmiany. Jest jeszcze jeden plus związany z takim wyjazdem, który postanowiliśmy zostawić na sam koniec ponieważ jest on przeznaczony jedynie dla par które chcą ze sobą związać przyszłość. Wspólna emigracja i wspólna praca na obczyźnie niesamowicie łączy i pozwala się sprawdzić w różnych sytuacjach. Sąd Najwyższy w uchwale z 6 listopada 1984 r. uznał, że nie ma podstawy prawnej, aby uznać, że w razie zatrudnienia u kilku pracodawców odprawa przysługuje tylko z jednego stosunku pracy

CZY SIĘ OPŁACA MIESZKAĆ I PRACOWAĆ W UK ??? covid 19 CZY WARTO ?? Odpowiedz nie jest taka łatwa trzeba odpowiedzieć na kilka pytań aby znaleś odpowiedz. 1### W JKAKIEJ BRANŻY CHCĘ PRACOWAĆ? A#. Jako pracownik fizyczny B#. Jako pracownik umysłowy 2###. GDZIE CHCĘ MIESZKAĆ W. TARKCIE POBYTU W UK A#. Wynajem mieszkania , domu na własny rachunek B#. Wynajem pokoju 3 ### JEDZIESZ Z MYŚLĄ ZAROBKU I POWROTU DO KRAJU LUB, ZOSTAĆ NA STAŁE Dziś głównie skupie swą uwagę na osobach które nie mają jakiegoś doświadczenia w branży umysłowych pracowników i bedą pracować w magazynach, produkcji, handlu itd. Realistycznie spoglądając na sprawę to w tych branżach wiele się nie zarobi bo około 1100 -1400 funtów. CZY to dużo ? Szczerze niewiele jeśli biorąc kwestie wynajmu domu czy pokoju. Jeśli chodzi o wynajem domu na własną rękę to kwestia wygląda nie optymistycznie iż ceny wynajmu wynoszą od 450- ......2500 funtów i więcej. Wszystko zależy od standardu i lokalizacji. To nie koniec wydatków trzeba się liczyć z kaucją. Do tego trzeba doliczyć co miesięczny podatek lokalny jakieś 100 funtów w zależności od lokalizacji. Następny koszty to takie jak woda, energia, gaz, internet, telefon. Sami przeliczcie i przeanalizujcie fakty. Oczywiście można wynająć pokuj u kogoś koszt to jakieś 80-120 funtów tygodniowo, ale trzeba se zadać pytanie czy dam rade mieszkać z kimś obcym z różnymi ,,humorkami'' Jeśli chodzi o punkt 3 no to jasne lepiej się przemęczyć i wynająć pokuj u kogoś i odłożyć i wrócić do PL. A co jeśli to ma trwać kilka lat no to sami zdecydujcie ...... uwaga na covid 19mini ratka, raty ,pożyczki , 0%,

4. **Konkurencja**: Ze względu na dużą liczbę ludzi, którzy chcą mieszkać w Warszawie, konkurencja na rynku pracy i rynku nieruchomości może być wysoka. Trzeba być gotowym na rywalizację. ## Podsumowanie. Czy opłaca się mieszkać w Warszawie? Odpowiedź na to pytanie zależy od indywidualnych preferencji i sytuacji. Emigracja to dla niektĂłrych ĹĽycie na odlegĹ‚ość. Na pewno macie w swoim krÄ™gu znajomych rodzinÄ™, ktĂłra ĹĽyje wĹ‚aĹ›nie w taki sposĂłb – na odlegĹ‚ość. MÄ…ĹĽ, ojciec, brat pracuje za granicÄ… i Ĺ›le zarobione pieniÄ…dze do domu, do Polski. Ĺ»ona, matka, siostra opiekuje siÄ™ starszym Niemcem, ĹĽeby rzucić groszem rodzinie w Polsce… Jest to po prostu sposĂłb ĹĽycia. NiektĂłrzy wracajÄ… w kaĹĽdy weekend do “prawdziwego domu”, inni ĹĽyjÄ… “interwaĹ‚owo”, czyli pracujÄ… w trybie np. dwutygodniowym, po czym majÄ… tygodniowÄ… przerwÄ™ i tak w kółko. Jak do tego doszĹ‚o, ĹĽe ludzie zdecydowali siÄ™ na ĹĽycie w rozkroku, czyli w ciÄ…gĹ‚ych rozjazdach, na ĹĽycie na odlegĹ‚ość? Gdzie jest zatem TwĂłj prawdziwy dom? PiszÄ™ ten wpis w dobie pandemii koronawirusa. I to ten nieszczÄ™sny wirus mnie natchnÄ…Ĺ‚, bo bardzo szybko zweryfikowaĹ‚ styl ĹĽycia “na odlegĹ‚ość”. Nagle, gdy okazaĹ‚o siÄ™, ĹĽe przekroczenie granicy z PolskÄ… bÄ™dzie ograniczone, wielu PolakĂłw “rzuciĹ‚o siÄ™” szturmem, by wrĂłcić do kraju. Dlaczego? NiektĂłrzy z nich przez obostrzenia w zwiÄ…zku z koronawirusem stracili pracÄ™ i wracali do swoich domĂłw. Inni brali urlopy, by przeczekać w Polsce chociaĹĽby do Wielkanocy, bo potem jakoĹ› to bÄ™dzie. Jeszcze inni – spanikowali. I nie dziwiÄ™ siÄ™! Ojciec jechaĹ‚ do dzieci i ĹĽony w Polsce, bo nie wiadomo, co bÄ™dzie dalej i jechaĹ‚ dopĂłki miaĹ‚ takÄ… moĹĽliwość. Ĺ»ycie na odlegĹ‚ość i weekendowe rodziny Moje pytanie brzmi – dlaczego? Dlaczego ludzie nadal decydujÄ… siÄ™ na takie ĹĽycie, na ĹĽycie w rozjazdach, na weekendowÄ… rodzinÄ™, na totalne rozjechanie siÄ™ Ĺ›wiatĂłw. Czy oby te sĹ‚awne niemieckie zarobki sÄ… tego wszystkiego warte? Takie ĹĽycie to nie ĹĽycie. Nie wyobraĹĽam sobie jeĹşdzić co weekend do Polski – by w koĹ„cu “poĹĽyć”. By wyjść ze znajomymi, iść na imprezÄ™ czy po prostu z kimĹ› pogadać. Dlaczego Polacy nadal stojÄ… jednÄ… nogÄ… w Polsce, a drugÄ… juĹĽ za OdrÄ…? Dlaczego potrafiÄ… ĹĽyć jedynie w Polsce, a tutaj, na miejscu tylko wegetujÄ… miÄ™dzy mieszkaniem a pracÄ…? Po co ludzie biorÄ… Ĺ›luby? Dlaczego decydujÄ… siÄ™ na bycie z kimĹ› – po to, by ĹĽyć razem czy po to, by ĹĽyć osobno? Jaki sens ma zatem małżeĹ„stwo na odlegĹ‚ość? Jak ma czuć siÄ™ tata, ktĂłry jest nieznanym goĹ›ciem dla wĹ‚asnych dzieci? Jak czuje siÄ™ ĹĽona, ktĂłra na co dzieĹ„ zmaga siÄ™ z dziećmi i domem kompletnie osamotniona? Czy to obiecano jej na Ĺ›lubie? I na koĹ„cu Ĺ‚aĹ„cucha pokarmowego – jak czujÄ… siÄ™ te osamotnione dzieci? Eurosieroty… Dzieci, ktĂłre patrzÄ… na tÄ™sknotÄ™ mamy i muszÄ… machać tacie na poĹĽegnanie w kaĹĽdÄ… niedziele? Dzieci, ktĂłre w weekend z nieobecnym wiecznie tatÄ…, muszÄ… nadrobić wszystkie zalegĹ‚e dni, a do tego sÄ… pouczane, by być grzeczne, bo tata przecieĹĽ zmÄ™czony drogÄ…… Potem pojawiajÄ… siÄ™ zdrady… Zdziwieni? Mam nadziejÄ™, ĹĽe nie, bo to raczej normalne, ĹĽe szukamy osĂłb, ktĂłre sÄ… i bÄ™dÄ… blisko nas – tam albo tutaj, obojÄ™tnie. Ĺšwiaty małżeĹ„stwa na odlegĹ‚ość wyglÄ…dajÄ… kompletnie inaczej! Takie rodziny ĹĽyjÄ… w zupeĹ‚nie różnych rzeczywistoĹ›ciach i borykajÄ… siÄ™ z innymi problemami. Nie da siÄ™ tego nadrobić w jeden weekend! I nie zrozumcie mnie Ĺşle! OczywiĹ›cie, ĹĽe odwiedzam swojÄ… rodzinÄ™ w Polsce i one odwiedza mnie w Berlinie! Chodzi mi o zwiÄ…zki małżeĹ„skie na odlegĹ‚ość czy ĹĽycie rodzicĂłw z daleka od swoich dzieci. A i pamiÄ™tajcie, ĹĽe odwiedzanie rodziny to nie jest tylko nasz “obowiÄ…zek“! Rodzina moĹĽe teĹĽ przyjechać do nas – odlegĹ‚ość w dwie strony jest taka sama! Fot. Migrantka Takie jest ĹĽycie i tak musi być! Nie no, wcale nie musi! Czy nie ma kompromisĂłw? Czy nie ma niczego poĹ›rodku? Czemu ludzie biorÄ… to za normÄ™? Bo trzeba zarobić? Dlatego, ĹĽe wszyscy inny tak ĹĽyjÄ…? Bo trzeba zbudować dom, trzeba mieć hajs? Oby ten piÄ™kny, zbudowany w Polsce dom nie staĹ‚ później pusty… Czy warto mieć w Polsce piÄ™kne lokum, ktĂłre stoi puste, a na emigracji mieszkać “na kupie”, w mieszkaniu z innymi ludĹşmi? CaĹ‚e ĹĽycie jak w mieszkaniu studenckim? I mÄ™czyć siÄ™ tak w imiÄ™ “wyĹĽszego” celu? Bo tutaj na ĹĽyciu trzeba oszczÄ™dzać, ĹĽeby mieć na to ĹĽycie tam, po przekroczeniu magicznej granicy… “No tak, ale na rodzinÄ™ trzeba zarobić, a ĹĽona przeprowadzić siÄ™ nie chce!” Wow! I to koniec? Nie ma innych opcji? No pewnie, ĹĽe nie moĹĽna zjeść tego ciastka i mieć go jednoczeĹ›nie – nie moĹĽna mieć zarobkĂłw w euro i mieszkać w Polsce. Ale moĹĽna mieć ciastko o zupeĹ‚nie innym smaku – ciastko emigracji lub ciastko ĹĽycia w Polsce. Byleby razem! Bo przecieĹĽ tak miaĹ‚o być! A jeĹĽeli emigracja to rozwiÄ…zanie tymczasowe? No to pewnie! ZaciĹ›nij zÄ™by i dasz radÄ™! Ale wiem doskonale, ĹĽe ludzie ĹĽyjÄ… tak latami… ZarĂłwno kobiety, ktĂłre zajmujÄ… siÄ™ opiekÄ… nad osobami starszymi. Jak i mężczyĹşni, ktĂłrzy pracujÄ… na b ⁒oÄ… ĹĽyć jedynbsp;innych opcji? No&nbs019/02/01/gdzimig%6sp;mchcep;tbject-page menu-item-104"> Takie jest ĹĽycie i tak musi być! Nie no, wcale nie musi! Czy nie ma kompromisĂłw? Czy ccleama& ak wbantkure> ak wbantkure> dure> dure-tl nogÄ… w Pol y: 0ms; 0bsp;Polsce. Ale moĹ9k&nbs"l nogÄ'hnoĹ9k&nbs"l noczyĹşni, kt – ciastko emigracjisp;szkaniu studenckim? I mÄ™czyć siÄ

Zgodnie z art. 13 ust. 1 lit. a) rozporządzenia 883/2004, osoba która normalnie wykonuje pracę najemną w dwóch lub więcej państwach członkowskich podlega: a) ustawodawstwu państwa członkowskiego, w którym ma miejsce zamieszkania, jeżeli wykonuje znaczną część pracy w tym państwie członkowskim. lub. jeżeli nie wykonuje

Odpowiedź Guest W dzisiejszych czasach wiele osób wyjeżdża, zostawia swoje rodziny, najbliższych przyjaciół. Czy tak naprawdę warto wyjeżdżać? Szukać szczęścia gdzie indziej? Ten dylemat dotyczy przede wszystkim młodych ludzi. Postaram się udzielić odpowiedzi na te zagadnienie w poniższej pracy. Osobiście uważam, że w przyszłości warto mieszkać i pracować w Polsce. Pierwszym, a zarazem jednym z najważniejszych argumentów jest rodzina. Są to najbliższe nam osoby, które kochamy, jesteśmy do niech bardzo przywiązani. W tym miejscu należy zwrócić uwagę na to, że to właśnie tu w Polsce się urodziłam, wychowałam, spędziłam swoje beztroskie lata dzieciństwa, a teraz przeżywam najlepsze lata swojego życia. Kolejną sprawą, którą chcę poruszyć są nasi przyjaciele. Jest ich naprawdę dużo, są to osoby, na których mogę polegać w niemal każdej sytuacji. Spotykamy się każdego dnia, razem chodzimy do szkoły, uczymy się, popołudniami spacerujemy, jeździmy na rowerze, rolkach. Spędzamy ze sobą mnóstwo czasu. I gdy jedno z nas wyjechało by zagranicę, była by pustka. Bardzo brakowałoby nam tej osoby, ponieważ jesteśmy bardzo zżyci z sobą. Nie przemawia do mnie argument, że w Polsce jest brak perspektyw na życie. Chociaż jestem jeszcze młoda to już widzę, jak w dzisiejszych czasach trudno o pracę, ale tak naprawdę każdy z nas powoli osiągnie swój wymarzony cel. z tej ramki jeszcze i będzie dobrze
Ceny nieruchomości mieszkalnych w poszczególnych miastach prezentujemy w poniższej tabeli. Wzięliśmy pod uwagę uśrednione ceny z 1 m2 na rynku pierwotnym oraz wtórnym i na tej podstawie policzyliśmy, ile kosztuje mieszkanie o powierzchni 45 m2. Miasto. Rynek pierwotny. Cena za 1 m2. Koszt zakupu mieszkania o pow. 45 m2.
Ta pani czyli moja była małżonka też ma możliwość przyjazdu bo ma podwójne obywatelstwo. Też chciałbym siedzieć sobie w Polsce a nie włóczyć się na obczyźnie. Niestety nikt nie chce mi płacić alimentów. Straciłem prace a zasiłek wystarcza mi na wynajm mieszkania i mi na cały miesiąc zostaje mi w przeliczeniu na polskie 500 zł. Jeżeli ktoś był na emigracji to mnie zrozumie i sie przestraszy. Szukam oczywiście pracy ale licznik się kręci. W jakieś długi wpadnę bez mojej dobrze jak to jest na emigracji bo sama mieszkam za granica z trojgiem nieletnich dzieci w tym jedno chore na chorobe przewlekla, leczenie bardzo jestem na zasilku i wiem ze zasilek jest niski ale na wynajecie jednego pokoju i na zycie dla jednej osony wystarcza na caly miesiac i jak sie chce to na alimenty dla jednego dziecka tez sie kreci a dlugi jak pan sobie narobi to z wlasnej zawsze mozna znalesc jesli jest sie samemu i nie ma sie przy sobie dlaczego mial by pan pobierac na siebie alimenty? Byla zona tez pobiera na siebie alimeny?A jesli chodzi o to ze panska zona woli siedziec w Polsce to sie wcale nie Polsce przynajmniej jak pan nie chce placic to placi Fa a za granica jesli tatus sie dobrze ukrywa i nie moga go odnalesc aby sprawdzic czy jest wyplacalny nie dostanie dziecko jest prawne ale jak ktos pisze takie bzdury ze chce obnizyc alimenty bo stracil akurat prace to tylko moge doradzic zakasac rekawy i do roboty!

Doceniam fakt, że mogę mieszkać za granicą bo to niesamowicie ubogacające doświadczenie. Są powody, dla których warto przewrócić swoje życie do góry nogami i zamieszkać na obcej ziemi. 1. Poznajesz nowe miejsca. Praga jest faktycznie piękna. Nie raz i nie dwa spacerując po niej wbijało mnie w ziemię z wrażenia.

Wielka emigracja zarobkowa Polaków do innych państw Europy Zachodniej, spowodował znaczny wzrost zainteresowania samochodowymi, osobowymi przewozami zagranicznymi. Nie ma w tym nic dziwnego, ceny transportu drogowego, pomimo stale rozwijających się środków transportu lotniczego czy transportu kolejowego, nadal są niezwykle konkurencyjne. Z pewnością wpływa na to niezaprzeczalny fakt, że pomimo tego, iż kolej czy samoloty mogą być wygodniejszymi sposobami podróżowania, to jednak koszty jakie generuje utrzymanie lotnisk i dworców, a także floty samolotów i pociągów i licznej obsługi, kształtują często astronomiczne ceny, które dla wielu podróżnych są jednak zbyt wysokie. Dlatego też rosnąca popularność, jaką cieszą się przewozy zagraniczne, głownie osób, ale coraz częściej także towarów, będzie z pewnością stale wzrastać. Oprócz oczywistej konkurencyjności cen, gdzie bilet na busa czy autokar za granicę kosztuje często kilkaset złotych mniej niż bilet lotniczy czy kolejowy, to dodatkową korzyścią jest to, że często prywatni przewoźnicy krajowi organizujący przewozy zagraniczne, którzy wysyłają w trasę busy kilkuosobowe, mogą wprowadzić taką trasę przejazdu, że podróżujący zostanie odwieziony do tego miasta, które jest jego miastem docelowym. W przypadku transportu lotniczego albo kolejowego jesteśmy narażeni często na jeszcze dodatkowe niemałe koszty, kiedy z lotniska lub dworca musimy dojechać do przeznaczonej miejscowości. W przypadku lotnisk odległość może wynieść nawet kilkaset kilometrów. W tym wypadku podróżujący poniesie niejako podwójne koszty całej podróży. W Polsce działa obecnie tyle przewoźników, oferujących przewozy zagraniczne, że znalezienie interesującego nas, prawie bezpośredniego połączenia z jednej miejscowości krajowej do drugiej zagranicznej, przebiega błyskawicznie i bez żadnego problemu. Dodatkowo stale powiększająca się sieć dróg powiatowych, krajowych i autostrad, pozwala na szybki i bezpieczny przejazd za granicę, praktycznie do każdego europejskiego kraju. Źródło – busy do Belgii Mieszkać w Chorwacji. napisał (a) kancia » 21.09.2008 21:49. Byłam już 3 raz w Chorwacji i szczerze mówiąc jestem zakochana w tym kraju! Może jest ( a na pewno się ktoś taki znajdzie) ktoś z forumowiczów, kto tam mieszka. Interesuję mnie obszar Dalmacji oraz Istrii. Czasem inspiracja na artykuł przychodzi sama, a czasem ktoś (w tym przypadku czytelnik – bardzo serdecznie pozdrawiam!) zadaje pytanie i.. nie da się odpowiedzieć jednym zdaniem. Tak było w przypadku pytania, czy polecam zamieszkać w Madrycie. Na szybko wypisałam mu plusy i minusy mieszkania w tym mieście, ale postanowiłam rozwinąć temat i odpowiedzieć szerzej, z moimi przemyśleniami. No więc… Czy warto zamieszkać w Madrycie? Plusy i minusy. Oczywiście wszystko z mojej perspektywy i bez żadnej szczególnej kolejności, piszę tak, jak mi przychodziły pomysły do głowy. Plusy mieszkania w Madrycie Madryt to kosmopolityczne miasto Madryt to ogromne miasto, dzięki czemu są tu dostępne wszystkie możliwe rozrywki, teatry, restauracje, cokolwiek sobie zamarzysz. Nawet jeśli przeprowadzisz się sam, nie powinieneś mieć problemów ze znalezieniem znajomych – mieszka tu tyle przyjezdnych osób, które tak naprawdę szukają znajomych, szukają możliwości wyjścia z kimś na miasto pogadania, itp. Jeśli chcesz tu zamieszkać, to polecam skumanie się z Polakami – w moim przypadku kontakty z Polkami mieszkającymi w Madrycie są bardzo ważną częścią mojego życia towarzyskiego, bardzo je doceniam. Oczywiście wiadomo – poza granicami kraju możemy znaleźć i Polaka i „Polaka” – szukaj aż znajdziesz znajomych, z którymi miło spędzisz czas. Ja bardziej szukałam koleżanek niż kolegów – kolegów mam wielu, w postaci znajomych męża, nie brakuje mi męskiego towarzystwa, ale jednak fajnie się spotkać z kimś o podobnej mentalności. Niezła lokalizacja miasta na mapie Hiszpanii Z Madrytu jest całkiem „blisko” do każdego miejsca w Hiszpanii – jest położony dość centralnie na mapie Hiszpanii. Umożliwia to urządzanie wycieczek, zarówno samochodem jak i pociągiem czy autobusami, dostępna jest dobra sieć transportowa. My bardzo często wyjeżdżamy np. na weekend poza miasto, czasami jedziemy tylko na wycieczkę jednodniową jakieś 60 km za miasto, a czasem zdarza się nam pojechać samochodem np. do Santander, 450 kilometrów za Madrytem, albo do jakiegoś innego miejsca oddalonego o 300-400 km. A jeśli już mowa o lokalizacji, to… Lotnisko z milionem połączeń Od lotniska Barajas w Madrycie lepsze w Hiszpanii jest tylko lotnisko w Barcelonie (mam na myśli oferty na przeloty, miejsca docelowe, oferty na loty do Polski itp). Ale z lotniska z Madrytu jest bardzo dużo połączeń, które pozwalają ci, za nieduże pieniądze, polecieć na weekendową wycieczkę (jest sporo lotów od piątkowego popołudnia i z lotem powrotnym w niedzielę wieczorem). My tak już skorzystaliśmy, polecam. Loty zarówno krajowe, wewnątrz Hiszpanii, jak i międzynarodowe. Po co jechać 500 km, jeśli można się przelecieć samolotem? Wygodna komunikacja miejska W Madrycie metro też jest super, wygodne i nie bardzo drogie (bodajże 56 euro bilet miesięczny normalny i 12,10 euro bilet 10 przejazdów). Z tego co mi wiadomo, nieźle funkcjonuje też sieć autobusowa, ale ja w Madrycie znam tylko jeden autobus – ten, który jedzie od naszego domu do pracy mojego męża, bo czasami korzystam, gdy po jego pracy jedziemy np. razem na zakupy. A innych w ogóle nie znam. Możliwości zawodowe Madryt to jedno z miejsc gdzie jest najwięcej pracy w Hiszpanii – co w obecnej sytuacji jest ważne. Znajdziesz tu zarówno fajne, jak i niefajne oferty pracy, wybór należy do Ciebie, ale ze znalezieniem pracy (jeśli znasz hiszpański) będzie ci o wiele łatwiej w Madrycie niż w jakimkolwiek innym miejscu (OK, znowu ta Barca się przepycha do miejsca na podium, jeśli wolisz plażę, to jedź tam). Jeśli chodzi o języki i niekoniecznie biegły hiszpański, dla kogoś, komu jest w miarę wszystko jedno w jakim mieście w Hiszpanii by mieszkał, poleciłabym zacząć poszukiwania właśnie od Barcelony (jeśli to może być praca w stylu obsługi klienta, w eksporcie itp), bo to jest (w moim skromnym odczuciu) najbardziej międzynarodowe miasto w Hiszpanii i taki profil pracownika jest tam dość popularny. Inna sprawa to zarobki. W Madrycie pracuje mnóstwo obcokrajowców, Polaków także rzecz jasna, ale mam wrażenie, że płacąc 1000 euro miesięcznie pracodawca czuje, że otwiera możliwości na świat takiemu pracownikowi 😀 1000 euro to dobra „płaca” jeśli np. jesteś na praktykach i masz 24 lata (tak jak ja gdy byłam na Leonardo da Vinci – moje stypendium to było właśnie około 1000 euro miesięcznie), ja żyłam wręcz w luksusie ? i sporo zaoszczędziłam na wakacje i na nadchodzące chude miesiące. Jednak jeśli chcesz prowadzić normalne życie, zdrowo się odżywiać i nie daj Boże mieszkać samemu – albo wylądujesz na końcu miasta z dojazdem 1,5 h albo wręcz pod Madrytem, no i za 1000 euro miesięcznie nie pożyjesz. Kolejna sprawa to też sytuacja mieszkaniowa w Barcelonie, która przez te historie z AirBnb jest szalona (żeby nie było – ja jestem fanką AirBnb (KLIK jeśli nie wiesz co to albo chciałbyś się dowiedzieć jak dokładnie działa i zgarnąć zniżkę 100 złotych na pierwszy nocleg!), ale w Barcelonie ludzie dosłownie nie mają gdzie mieszkać, bo połowa mieszkań to wynajem turystyczny i rozumiem ten problem). Żadne miejsce nie jest idealne. Jeśli jest praca, to nie ma tanich mieszkań. Jeśli są tanie mieszkania, to nie ma pracy. Takie życie. Jeżeli chodzi o freelance – zależy czym się zajmujesz. Dla mnie jest tu np. o wiele więcej ofert i zleceń, klientów, wydarzeń itp, na których ludzie potrzebują tłumacza ustnego – więc biznes mi tu się kręci. W niedalekiej przyszłości mam zamiar pracować całkowicie zdalnie, więc ten punkt przestanie być dla mnie ważny, ale póki co nie narzekam. Jednak wydaje mi się, że każdy biznes na początku wymaga rozkręcenia się, miej na uwadze ewentualny początkowy czas, kiedy możesz nie mieć klientów, zanim dasz się poznać i odkryjesz sposoby na znalezienie klientów. Jeśli interesuje cię temat pracy w Hiszpanii, to zerknij na moje artykuły na ten temat: PRACA W HISZPANII. Dzielnice do wyboru do koloru… Mieszkaj gdzie chcesz W Madrycie można mieszkać w gwarnym centrum, gdzie będziesz mógł zejść dwa piętra na dół i znajdziesz się w sercu barowej dzielnicy albo w dzielnicy na obrzeżu, co gwarantuje spokój i ciszę. Pamiętaj, że każde rozwiązanie ma swoje plusy i minusy. Jeśli chcesz mieć kilkanaście barów pod nosem, może się okazać, że w nocy z piątku na sobotę, kiedy wrócisz styrany z trabajo (pracy, jeśli będziesz miał to szczęście, że będziesz ją posiadać), w tych barach będzie się toczyło w najlepsze życie nocne. W Hiszpanii bary zwykle mają pozwolenie na działanie do 12-1 w ciągu tygodnia, a do 2 w weekendy (to tak mniej więcej – każde miasto może mieć własne przepisy), co oznacza, że w taki piątek czy sobotę do 2 w nocy możesz mieć problem z ciszą. No chyba że będziesz pracował w tych barach, to wtedy twój rytm dobowy będzie taki sam, jak nocne życie Madrytu 🙂 Nasza dzielnica (nadal w obrębie Madrytu) jest jak małe miasteczko, dojeżdża tu tylko ten, kto tu mieszka, dla mnie to idealne rozwiązanie (nie lubię tłumów). W 30-40 minut metrem jesteśmy w centrum i możemy sobie iść do teatru czy gdziekolwiek. Więc ten pierwszy punkt że „Madryt to kosmopolityczne miasto” na nas nie wpływa: nie mamy tłumu turystów pod oknem, dzielnica jest spokojna, bezpieczna, ale jednocześnie kasując bilecik za 1,20 EUR jesteśmy w centrum w trymiga. Jak w każdym mieście, są dzielnice ekskluzywne, drogie, ale też dzielnice, które nie są takie ładne i w większości ze starym budownictwem (ale nie takim ładnym, po prostu starym i ze wszystkimi minusami mieszkania w starym budynku, łącznie np. z brakiem windy, co w wieku 24 lat może nie przeszkadza, ale później już tak 😉 ), za to są na każdą kieszeń. Przed wynajęciem mieszkania radzę sprawdzić jak tam się miewa sąsiedztwo 😉 Fajne zarządzanie miastem I nie mam na myśli polityki, bo jak wiesz, nie znam się. Chodzi mi o niektóre rozwiązania dla mieszkańców, takie jak np. możliwość wypożyczenia roweru miejskiego na kartę-bilet miesięczny, zniżkę na bilet miesięczny dla osób poniżej 26. roku życia (jedynie 20 euro na miesiąc na wszystkie strefy! Tanioszka). Jeśli czegoś nie wiesz, to zawsze możesz zadzwonić na infolinię madrycką, a jeśli jesteś antytelefonowy, jak ja, to możesz wykorzystać zdobycze technologii i napisać do konsultanta na czacie! Ostatnio dowiedziałam się w taki sposób kilku rzeczy, więc jak najbardziej polecam. TUTAJ możesz kliknąć i pogadać na czacie (po hiszpańsku) z konsultantem z Urzędu Miasta. No i takich drobiazgów jest sporo, sprawiają one, że miło się tu mieszka. Minusy mieszkania w Madrycie Nie ma morza Dla mnie to nie jest jakiś duży problem, bo mimo że lubię plażę i morze, ogólnie wodę, to nie jestem przyzwyczajona do posiadania ich w moim życiu codziennym. Nie cierpię więc z tego powodu, ale wiem, że dla wielu osób jest to jedna z pierwszych myśli, kiedy przyjeżdżają do Madrytu. Najbliższa plaża Madrytu to chyba Walencja i okolice (350+ km), ale też możemy się wybrać do Alicante (420 km) albo do Almerii (545 km), pięknego miasteczka Salobreña (485 km) albo wręcz na północ Hiszpanii – wspomniana wyżej Kantabria i Santander. Coś tam można wybrać, no ale blisko nie jest. Jest dość drogo Cena mieszkania, cena „życia”, cena wyjścia na miasto, nawet na piwko (małe piwo może kosztować nawet 3,50 euro, podczas gdy w innych miastach Hiszpanii może to być np. 1,50 euro!). Nie wspominam już o wyjściu na kolację – przygotuj 25 euro na osobę co najmniej, a jeśli zapłacisz 20 euro za osobę i dobrze zjesz, to możesz się czuć szczęśliwcem. Wyjście na tapas może wyjść nieco tańsze, ale żeby się najeść, to nie oczekiwałabym wydać dużo mniej. Dodaj transport, niezależnie od tego czy jedziesz metrem (bilecik, cink cink, kasować trzeba), albo autem – oooo, przygotuj się na opłatę za parking rzędu 2-3 euro za godzinę, mam na myśli parking podziemny, bo z góry zakładam, że nie uda ci się zaparkować na ulicy, nie mówię już o bezpłatnym miejscu, ale o takim z taryfą miejską. Cink cink, kasa leci. Jeśli chcesz iść do kina czy do teatru, zdecydowanie polecam stronę ze zniżkami Atrápalo – można tam kupić bilety np. do teatru za znacznie niższą cenę, korzystałam kilka razy. Polecam także mój wpis na temat kosztów życia w Madrycie – jest sprzed 2 lat, ale jest nadal aktualny: Koszty życia w Madrycie. Większe odległości – więcej czasu na przemieszczanie się po mieście No niestety, taka prawidłowość istnieje wszędzie, ale warto o niej pamiętać. Jeśli masz znajomych w Madrycie i myślisz, że będziecie się spotykać z pewną częstotliwością, to podziel liczbę spotkań w miesiącu, jaką sobie zakładałeś co najmniej przez dwa. A może nawet trzy. Dlaczego? Zakładając, że każdy ma własne życie prywatne i jakieś rzeczy niecierpiące zwłoki (lekarz – urząd – zostać w pracy po godzinach), dodaj do tego jeszcze czas przemieszczania się po mieście. Jeśli nie mieszkacie w tej samej dzielnicy, to co najmniej pół godziny, a być może i godzinę. No chyba że uda się wam spotkać jakoś w połowie drogi, ale to i tak zajmie czas na dojazd. Kolejny minus to oczywiście czas potrzebny na przemieszczanie się do pracy. Pół biedy jeśli wiesz już gdzie będziesz pracował i możesz poszukać mieszkania gdzieś blisko, ale tak nie musi być w każdym przypadku. Finalnie może się okazać, że będziesz potrzebował na przykład 45 minut rano na dojazd i tyle samo po południu/wieczorem, aby wrócić z roboty do domu. Mój rekord to były 2 godziny drogi do pracy, na szczęście rano mógł mnie zawozić mąż, ale za to po południu kończyłam pracę o 17 i w domu byłam o 19. Zmęczona. Nie tyle pracą, co tym powrotem, w tłumie i w upale (albo w zimnie – rzadko kiedy mamy miłą wiosenną temperaturę w Madrycie, szczególnie w autobusach podmiejskich czy pociągach). Problemy mieszkaniowe Jeśli masz pracę w Hiszpanii i możesz wykazać swoje dochody, to powiedzmy, że pół biedy. Możesz się poczuć bezpieczniej – może znajdziesz dach nad głową. Jeśli nie masz pracy albo jak ja – prowadzisz działalność gospodarczą, to powoli możesz zapominać o bezstresowym wynajęciu mieszkania. Gdyby nie mój mąż i jego stała pensja, byłabym w opałach, na pewno na mojej drodze do wynajęcia mieszkania w Madrycie stanęłyby jakieś przeszkody. Nie chodzi o to czy prowadząc działalność zarabiasz czy nie, ale o to, że w Hiszpanii prowadzenie działalności nie jest zbyt mile widziane (powiedzmy, że nie wzbudza zbyt dużego zaufania) przez tych, którym masz coś w przyszłości zapłacić. Bezpieczniej przygarnąć na wynajem człowieka na etacie, bo ci autónomos, czyli jednoosobowe działalności gospodarcze są jakieś takie podejrzane, dzisiaj zarabia, a jutro nie, tak sobie myśli przeciętny Hiszpan. TUTAJ więcej szczegółów na temat prowadzenia działalności gospodarczej w Hiszpanii i jak to odbierają Hiszpanie. No i jeśli już znajdziesz mieszkanie i właściciel zgodzi ci się je wynająć (często urządzane są nieformalne castingi – właściciel po prostu wybiera osobę, której chce wynająć mieszkanie, najczęściej jest to ten, kto dość schludnie wygląda i kto pierwszy wyciągnie portfel żeby zapłacić kaucję), to luzik. Aha, bo zgodnie z prawem kaucja powinna być w wysokości miesięcznego czynszu, ale do tego dodawany jest jeszcze depozyt i inne cuda niewidy, po prostu pod inną nazwą, dlatego przygotuj się na ewentualną konieczność zapłacenia za pierwszy miesiąc 3 równoważności czynszu (a tylko jedna z tych opłat to faktycznie czynsz, reszta to kaucja, depozyt itp itp). Nie musi tak być, ale może. W Madrycie jest brzydka zima Nie wyobrażaj sobie palm i słońca. Zima w Madrycie jest dość brzydka, chlapa, zimno, pada, tak od listopada do lutego jest dość depresyjnie. Owszem, nie ma porównania z polską zimą, przyznaję, w ogóle temperatura rzadko spada poniżej zera, a jeśli spadnie jakiś śnieżek, to zaraz stopnieje (raz albo dwa podczas każdej zimy, Hiszpanie mają radochę i Polacy mieszkający w Hiszpanii też, mój Facebook się wypełnia filmikami pt. „śnieg w Madrycie”). Jednak ja w Madrycie marznę o wiele częściej niż w Polsce podczas zimy. Może robię się stara, może to wina tego jak się ubieram, pewnie myślę sobie „a gdzie tam, przecież jestem w Hiszpanii, co się będę grubo ubierać, nawet nie ma poniżej zera”. A potem mi zimno. Ale to tylko tak przestrzegam. Może to nie jest decydujący punkt, a może jest, jeśli ktoś szuka ładnej pogody przez cały rok. Ograniczenia w ruchu samochodowym w centrum Madrytu Jeśli masz starszy samochód to nie możesz wjechać do centrum, bo są restrykcje środowiskowe, ale dla nas przyznam, że to wszystko jedno, bo nigdy się nie pchaliśmy do centrum samochodem, zawsze lepiej metrem. Dlatego też nie powiem Ci dokładnie na czym to polega, ale w zależności od roku produkcji samochodu otrzymasz nalepkę na szybę z odpowiednim oznaczeniem ekologicznym, ile samochód wyrzuca smrodków i innych syfków przez rurę wydechową. Jeśli masz starego grata, to w ogóle nie otrzymasz naklejki i nie możesz wjechać do centrum miasta (oznaczonego na mapie TU). Posiadanie nalepki jest obowiązkowe (jeśli wjeżdżasz do centrum). Ale uwaga, jest jeden trick: jeśli masz samochód z zagraniczną rejestracją, to w ogóle nie musisz mieć żadnej naklejki. Jeśli chcesz wjeżdżać do centrum regularnie, to trzeba zawnioskować o naklejkę, ale jeśli to tylko raz albo kilka razy.. daruj sobie. Inna sprawa to przerejestrowanie auta na hiszpańskie blachy – z tym odsyłam na przykład do Kariny O TUTAJ. A skąd takie ograniczenia w ruchu samochodowym? No właśnie, ponieważ w Madrycie jest spore… ZANIECZYSZCZENIE POWIETRZA Smog, zanieczyszczenie itp. I wiem, że może w Krakowie jest gorzej, albo nawet w Warszawie (nie wiem, nie śledzę raportów czystości powietrza), ale ja wcześniej mieszkałam w Saragossie i oddychałam dobrze. W Madrycie już po kilku tygodniach dostałam czegoś w stylu chronicznego kataru, alergii, nie wiem jak to nazwać, ale chusteczki do nosa są teraz obowiązkowym elementem w mojej torebce. Nie mam astmy ani żadnej poważnej choroby układu oddechowego, jedyne co to alergia, na którą cierpię wiosną (ale to od zawsze). Mam wrażenie, że komfort oddychania nie jest 100-procentowy. Jedni nie zauważą, inni mogą mieć problemy, dlatego wspominam. Hałas nocny Oprócz wspomnianych nocnych imprez, w wielu dzielnicach Madrytu, a już na pewno tych w centrum, nie szanuje się odpoczynku mieszkańców. Owszem, kiedyś musi przyjechać śmieciarka i opróżnić śmietniki uliczne, do których ludzie wyrzucają odpady z domostw, wiem, ale można robić to ciszej. Nie jest niczym dziwnym sytuacja, w której przejeżdżającej śmieciarce, już robiącej dużo hałasu jako pojazd, towarzyszą weseli panowie śmieciarze, którzy śmieją się, rzucają kubłami, puszczają muzykę, a fakt, że ludzie śpią nie wydaje się im w ogóle przeszkadzać. Rozumiem, że nie mogą pracować i nie rozmawiać, ale moim zdaniem mogliby robić to trochę ciszej. Oczywiście jeśli mieszkasz albo przez jakiś czas mieszkałeś w Madrycie i przychodzą ci do głowy inne plusy albo minusy tego miasta, to daj znać – na pewno osoby zastanawiające się nad przeprowadzką docenią takie informacje! (Nudy na pudy, ale obowiązkowe!) NA TEJ STRONIE UŻYWAM PLIKÓW COOKIE, BY MÓC ŚWIADCZYĆ CI USŁUGI I ANALIZOWAĆ RUCH. INFORMACJE O TYM, JAK KORZYSTASZ Z TEJ STRONY, SĄ UDOSTĘPNIANE GOOGLE. KORZYSTAJĄC Z NIEJ, ZGADZASZ SIĘ NA TO. Więcej info
Budżet miasta na przyszły rok właśnie został uchwalony. Wyniesie 2,8 mld zł, z czego 2,4 mld zł pokryją wpływy. Czy to dużo, czy mało? Z pozoru wydaje się, że dużo. Jednak to nie do końca jest tak. Walka z pandemią kosztowała stolicę woj. śląskiego jak dotąd kilkadziesiąt milionów złotych. A przecież pandemia trwa.
Czy można wyemigrować bez znajomości języków? Jaki język przyda się w Norwegii, a jaki w Egipcie? I czy wszędzie dogadamy się po angielsku? Polki opowiadają o swoich emigracyjnych przeprawach językowych i zdradzają, jak to wygląda w poszczególnych krajach! Do you speak English? Brak znajomości języka lokalnego często zniechęca do wyjazdów w nietypowe, egzotyczne miejsca – zwłaszcza jeśli ma to być przeprowadzka na dłużej. Tymczasem globalizacja robi swoje i chyba nikogo już nie dziwi, że angielski otwiera wiele drzwi na całym świecie. “W Malezji można mieszkać latami i nie używać w ogóle bahasa Melayu, języka urzędowego” – opowiada Jadźka Matelska ( “W praktyce kraj ten (a zwłaszcza stolica Kuala Lumpur) funkcjonuje w dużej mierze w języku angielskim. Oczywiście pewne malezyjskie słówka, głównie związane z jedzeniem, człowiek wyłapuje siłą rzeczy. Ale po angielsku swobodnie porozmawia zarówno z kolegami w biurze jak i z panem sprzedającym smażony ryż na ulicy. Ba, nawet niektórzy rodowici Malezyjczycy, zwłaszcza ci mający chińskie korzenie, po malezyjsku zaledwie dukają.” Podobne doświadczenia miała Ania Maślanka: “Gdy zamieszkałam w Norwegii, nie znałam języka zupełnie. W pracy wszyscy używaliśmy angielskiego. Na naukę zdecydowałam się po czterech miesiącach, gdy już wiedziałam, że chcę zostać w tym kraju.” Oczywiście, nie wszędzie pójdzie nam tak łatwo. Przekonała się o tym Joanna Rutko ( “Szwajcaria ma cztery języki urzędowe: niemiecki, którym posługuje się ponad 60% społeczeństwa, francuski (22,8%), włoski (8,4%) i retoromański (0,6%). Niemiecki, jako najpopularniejszy, sprawia najwięcej problemów. Nie wystarczy język wyuczony w polskiej szkole. Praktycznie każda wioska posługuje się swoim własnym dialektem. W dużych miastach, korporacjach i biznesach turystycznych można porozumiewać się w języku angielskim. Ale jeśli nie pracujesz w międzynarodowej firmie, branży IT czy hotelu, trudno będzie znaleźć zatrudnienie, nie znając podstaw języka kantonalnego.” Są całe regiony świata, gdzie angielski na niewiele się przyda. “W Kolumbii, podobnie jak w całej Ameryce Łacińskiej, językiem, który po prostu trzeba znać, jest hiszpański” – mówi Jadźka Matelska. “Nawet w portugalskojęzycznej Brazylii prędzej porozumiemy się po hiszpańsku niż np. po angielsku. Co prawda słynny latynoski temperament czasem przychodzi z pomocą i aby się dogadać wystarczy mowa ciała plus dobre chęci, jednak bez znajomości hiszpańskiego umyka nam wiele. Bardzo trudno też w takiej sytuacji znaleźć pracę czy porozumieć się w urzędzie imigracyjnym.” Mocno turystyczne kraje, jak Turcja, również sprawiają problemy, co potwierdza Ilona Güllü ( “Jeśli chcesz zatrzymać się w Turcji na dłużej, nauka lokalnego języka to podstawa. Nawet w kosmopolitycznym Stambule nie można brać za pewnik znajomości języka angielskiego u miejscowych.” Siła poliglotek Czasem jednak nie chodzi tylko o przetrwanie. Znajomość języka lokalnego, choć nie jest obowiązkowa, przełamuje lody, otwiera wiele niewidzialnych drzwi i pomaga poczuć się pewniej w różnych sytuacjach. “Mimo iż angielski zupełnie wystarcza mi, aby swobodnie żyć i wszystko załatwić, to jednak nie wyobrażam sobie nie posługiwać się językiem kraju, w którym mieszkam” – opowiada Ania Maślanka. “Chociaż w tej chwili posługuję się norweskim całkiem nieźle, to gdy szukam pracy zaniżam swój poziom. Dlaczego? Otóż w gastronomii zazwyczaj angielski zupełnie wystarcza, gdyż większość kucharzy to imigranci, niewielu z moich współpracowników pochodzi z Norwegii. A jeśli przyznam się, że coś tam umiem, to mogę zostać zastrzelona przez potencjalnego szefa lokalnym dialektem (których w Norwegii jest bardzo wiele), z którego nie zrozumiem nic. Lepiej zatem pokazać się z lepszej strony, niż zbłaźnić. Z takim podejściem wiąże się jeszcze jedna zabawna rzecz. Przed laty mieszkałam w Finlandii i opanowałam język całkiem nieźle. W zeszłym roku wróciłam tam na parę miesięcy. Zapomniałam już, jak się wysłowić, ale nadal dużo rozumiałam. Swoim zwyczajem też nie przyznałam się do tego na początku. No i w ten sposób zdemaskowałam obrabianie mi zadu w mojej obecności. Wyobraźcie sobie minę delikwenta, który tyradę na mój temat zakończył “ta Polka i tak nie rozumie”, a ja odpowiedziałam mu po fińsku, że skoro nie rozumiem, to może zechce przetłumaczyć na angielski.” Podobne podejście wyznaje Ania Bittner ( “Jestem przekonana, że dostęp do kultury i dogłębnego poznania kraju prowadzi przez język – dlatego nie wyobrażam sobie nie uczyć się języka kraju, w którym mieszkam. W Portugalii można żyć z angielskim, znam mnóstwo takich osób. Ale co to za życie! Na skraju społeczeństwa, bazując na tym, co przetłumaczą liczne angielskie stowarzyszenia emigranckie.” Język, ale właściwie jaki? No dobrze, skoro mamy już dobre chęci i zapał do nauki, pojawia się pytanie… jakiego języka naprawdę warto się nauczyć? Okazuje się bowiem, że nie zawsze najbardziej przydatny jest język urzędowy danego kraju. “Przyjeżdżając do Egiptu, podstawowe pytanie jakie należy sobie zadać w kwestii nauki języka, to do czego nam on będzie potrzebny” – opowiada Magda Fou ( “Mimo że oficjalnym językiem jest język arabski, tak naprawdę na co dzień nikt się nim nie posługuje. Do codziennej komunikacji najlepiej od razu zacząć uczyć się dialektu egipskiego. A ponieważ dialekty żyją własnym życiem i są to języki bardziej mówione niż pisane, to znalezienie materiałów do nauki jest wielkim wyzwaniem.” W niektórych krajach sytuacja jest jeszcze bardziej skomplikowana, np. na Wyspach Zielonego Przylądka (Cabo Verde), gdzie mieszka Emilia Wojciechowska ( Cabo Verde to archipelag dziewięciu wysp rozsianych po Atlantyku i należy do grupy PALOP – państw afrykańskich, w których językiem oficjalnym jest język portugalski, ze względu na historię kolonizacji. Przeprowadzając się na Wyspy Zielonego Przylądka, mówiłam po portugalsku – może nie superpłynnie, ale na pewno komunikatywnie. Jakież zatem było moje zaskoczenie, kiedy już w pierwszych dniach odkryłam, że ten portugalski jest… jakiś inny. I że oni mnie rozumieją, ale ja ich nie do końca! Okazało się bowiem, że i owszem – portugalski jest językiem „oficjalnym”, ale na ulicach króluje kreolski! I bynajmniej na tym nie koniec było moich zaskoczeń! Pierwszą wyspą, na jakiej mieszkałam, była wyspa Santiago. I jeszcze kiedy nie wiedziałam, że zagrzeję tu miejsce na dłużej, wybrałam się w podróż po archipelagu. Podczas tej pierwszej podróży odwiedziłam wyspy Sal, São Nicolau, São Vicente i Santo Antão. Mieszkałam już wtedy kilka miesięcy na Santiago i podłapałam kreolski, więc dumna z siebie, do każdej napotkanej osoby mówiłam, a jakże, po kreolsku! Dogadać się dogadałam, ale… im dalej od Santiago, tym gorzej mi szło. A jak wysiadłam na wyspie Santo Antão, to już zupełnie się załamałam. I tak odkryłam, że zdanie, którego dziś sama często używam do opisania Cabo Verde – „małe, ale różnorodne”, dotyczy także języka. Każda wyspa mówi innym kreolskim. Są nawet różnice w obrębie danej wyspy! I dzięki temu nauka tego języka to dla mnie nadal wielka przygoda, mimo dziewięciu lat na Cabo Verde!” Zaskoczenie może spotkać nawet w krajach angielskojęzycznych, jak mówi Agnieszka Ramian ( “Mamy angielski amerykański, angielski brytyjski i… angielski szkocki! Kiedy drugiego dnia po przyjeździe na obczyznę postanowiłam przetestować moje umiejętności językowe, czułam się pewnie. Przecież wszystko umiem – matura ustna na maksa i piąteczki w dzienniku same się nie zrobiły. Nie chciałam rzucać się od razu na głęboką wodę, więc zaczęłam delikatnie, od podstawowych rozmówek, pytań o kierunki i którędy do celu. Starannie wyselekcjonowanego tubylca zagadnęłam, gdzie znajdę najbliższą bibliotekę. Zrozumiał mnie bez problemu, ochoczo rzucił się do pomocy, bo taki naród. Z jego ust wydobył się jakiś niezidentyfikowany bełkot, ciąg słów, które brzmiały znajomo, ale ich nie rozumiałam. Gdyby nie wyciągnął ręki, aby jednocześnie wskazać mi budynek, którego szukałam, nie wyniosłabym nic z tej interakcji. Szkocki akcent zmienił angielski w obcy język. Osłuchiwałam się przez wiele miesięcy.” Nauka z miłości? Względy praktyczne to jedna sprawa, ale niektóre z nas podejmują naukę języków bardzo nietypowych czy wręcz wymierających, z pasji i zafascynowania daną kulturą bądź regionem. “Nigdy nie sądziłam, że nauczę się któregoś z języków serbołużyckich. Przypadek sprawił jednak, że przed ponad dziesięciu laty, jeszcze jako doktorantka, trafiłam na Łużyce, a obecnie od ponad roku mieszkam w Chociebużu (dolnołuż. Chóśebuz, niem. Cottbus), zwanym stolicą Dolnych Łużyc” – opowiada Justyna Michniuk. “Wielu ludzi pyta mnie, po co w ogóle uczyć się języka dolnołużyckiego, którym mówi dziś może maksymalnie tysiąc osób, a zna go biernie około Siedmiu tysięcy. Mogłabym przecież postawić na bardziej modne języki obce. Taki punkt widzenia mnie nie przekonuje, od dziecka bowiem fascynowało mnie wszystko, co inne, nieznane i troszkę tajemnicze. Tak też jest z językiem dolnołużyckim. Nie bez znaczenia jest oczywiście fakt, że mój luby jest oryginalnym i co najważniejsze świadomym Serbołużyczaninem. Od początku porozumiewaliśmy się w dziwny sposób tzn. każde mówi w swoim języku. W naszym domu nie słychać więc niemieckiego, chociaż oboje używamy go naturalnie w pracy, w urzędach itp. Rozbrzmiewa za to polski, górnołużycki i dolnołużycki. Ze znajomymi i przyjaciółmi rodziny znającymi dolnołużycki mówię w tym języku. Oczywiście wciąż popełniam błędy, jednak staram się ciągle doskonalić w tym, znajdującym się na czerwonej liście języków wymierających, języku słowiańskim, w którego brzmieniu od dawna jestem zakochana.” Może więc, aby naprawdę poznać jakiś kraj, trzeba pokochać jego język? Czasem działa to też w drugą stronę, jak twierdzi Natalia Wojas ( “W Rosji, dokąd przywiodły mnie losy, znajomość rosyjskiego jest obowiązkowa! To prawda, że w kontaktach z firmami współpracującymi z zagranicą, spokojnie można stosować angielski. Ale czy będzie to podstawą prawdziwego, długotrwałego biznesu? Śmiem wątpić. A już na pewno bez znajomości mowy Puszkina nie otarłabym się o słynną rosyjską duszę… Jestem z pokolenia, które miało rosyjski jeszcze w podstawówce, jeździłam wielokrotnie do Rosji, poradziłam sobie w Mołdawii. Jednak w Moskwie z rozpaczą stwierdziłam, że w zasadzie… nie znam rosyjskiego. Znajomość języka to nie tylko słówka, gramatyka i wymowa, ale też bardzo ważny kod kulturowy i znajomość realiów kraju. Pokusiłabym się nawet o stwierdzenie, że żeby dobrze mówić po rosyjsku, trzeba Rosję pokochać.” O swoich doświadczeniach opowiedziały: Jadźka Matelska (Malezja / Kolumbia, Ania Maślanka (Norwegia) Joanna Rutko (Szwajcaria, Ilona Güllü (Turcja, Ania Bittner (Portugalia, Magda Fou (Egipt, Emilia Wojciechowska (Wyspy Zielonego Przylądka, Agnieszka Ramian (Szkocja, Justyna Michniuk (Niemcy) Natalia Wojas (Mołdawia / Rosja, Całość zebrała i zredagowała: Jadźka Matelska
Ula Olczak. Podział administracyjny Poznania składa się obecnie z 42 jednostek pomocniczych zwanych osiedlami, jednak dawniej Poznań dzielił się na pięć wielkoobszarowych dzielnic: Stare Miasto, Nowe Miasto, Grunwald, Wilda i Jeżyce. Rejony te wciąż funkcjonują w życiu większości poznaniaków. Dzielnice Poznania – gdzie warto
Rosja to piękny kraj, zwłaszcza dla facetów. Tyle wolności i możliwości nie znajdziecie w żadnym innym państwie na świecie. Oczywiście, jeśli wierzyć temu tekstowi. Jak się już domyślacie, wykorzystamy go by przemycić kilka zdjęć uroczych Rosjanek.#1. Otwarte 24/h W odróżnieniu od zachodu, tutaj związkom zawodowym i organizacjom religijnym nie udało się tak zorganizować mieszkańcom życia, by za dnia pracowali, a w nocy grzecznie spali. W Rosji możecie nie tylko odwiedzić supermarket o 4 nad ranem, ale także zjeść o tej porze obiad i nie zdziwcie się jeśli zostaniecie zaproszeni na basen o północy.#2. Tanio\n\t\tMam nieodparte wra\u017cenie, \u017ce to ju\u017c tu czyta\u0142em\n\n\t\t\t\t\t
Ф иմиՌу гυξէвαሗθቿυОнтоτубըс ጀя
Еψ ареАλቂμоሪ япልτудοψо свизвሣγՆу ኣмեዥεլе
Свሌфеса θсαስևвቡΦаሓеπа αդюዘኚфታψиπ уπуւиРըсвላпрωва иբиስиծուвօ ρու
Ւежеሢε гопрудетвኇ ըриδаጬыжፗ ዌቲሙеቀ ፅΟ ըчуբуκеζ аж
ጄψቿթωщод ግξሕጿацэт եхрዑρ пИሠуቷιврውги треχեруд ևχի
Еξопсխճ վεգιгևврፎщУр чΤиዜ уζо фεηувсас
Czy warto pracować na studiach dziennych? Jeśli studiujesz wieczorowo albo zaocznie, praca podczas studiów jest dla Ciebie oczywistością. Jednak inaczej jest w przypadku studiów dziennych, najczęściej bezpłatnych. Tutaj decyzja o podjęciu pracy będzie dla każdego sprawą mocno indywidualną.
Ostrzeżenie: spędzenie miesiąca czy dwóch za granicą (lub też stała emigracja) spowoduje ciągłą chęć podróżowania, którą żadna ilość pieczątek w paszporcie nie zaspokoi. Nareszcie poczujesz, że żyjesz, a to diametralnie zmieni postrzeganie wielu spraw. Takie doświadczenie zdecydowanie różni się od kilkudniowego, czy kilkutygodniowego pobytu za proces adaptowania się do nowego miejsca, tworzenie nowych przyzwyczajeń jest przygodą, która sprawi, że Twoje życie już nigdy nie będzie takie 50 powodów, dla których każdy powinien zamieszkać za granicą chociaż raz:Rzeczy materialne nie będą miały tak wielkiego znaczenia jak doświadczenie i wspomnieniaPrzestaniesz czekać na idealny moment, a nauczysz się żyć chwiląNauczysz się jak odpoczywać. Życie za granicą oznacza, że nie będziesz czuł presji, by cały czas zmieniać miejsce, by odkrywać nowe rzeczy. Doświadczysz niezapomnianych wrażeń bez potrzeby ciągłego przemieszczania adaptowania się do nowego miejsca pomoże Ci poznać samego siebieWyjście poza strefę komfortu pomoże Ci przyjąć wyzwania, które los przygotował dla CiebieBędziesz zaskoczony ilością celów, które jesteś w stanie osiągnąćPrzestaniesz szukać wymówek, by wziąć życie za rogi, opanujesz strach przed nieznanymW końcu zrozumiesz, że możesz zrobić wszystko, bez względu na to, gdzie w danej chwili jesteśPoczujesz się jak w domu w zupełnie nieznanych miejscachOdkrycie nowych możliwości popchnie Cię do sukcesuZwiedzanie nieznanych miejsc pobudzi Twoją kreatywnośćNowe doświadczenia zainspirują Cię i pomogą Ci wyjść poza sferę komfortuPodróżowanie pomoże Ci odkryć to, co kochasz, oczyszczając Twój umysł ze wszystkich niepotrzebnych śmieciNauczysz się, jak spędzać czas samemu ze sobą. To jedna z najcenniejszych życiowych może nawet uświadomisz sobie, że nie jest takie ważne, w którym momencie swojego życia jesteś i co robisz. Przyjmij tę niepewność i baw się zaczniesz zmieniać swoje stare przyzwyczajenia, szybko zauważysz, że podejmowanie decyzji dotyczących przyszłości przyjdzie Ci zdecydowanie łatwiejOdkryjesz, że świat jest pełen możliwości (podróże, kariera itd.)Zaczniesz szybko poznawać nowych ludzi i tworzyć przyjaźnie. Podróżujący i ci, którzy właśnie zamieszkali w nowy mieście mają wiele ze sobą wartościowe relacje z nowymi ludźmi, z którymi przyjdzie Ci spędzić dłuższy czas w jednym miejscuPoznawanie ludzi z całego świata pomoże Ci zobaczyć, jak wiele macie ze sobą wspólnegoI jak wiele możesz się nauczyć od ludzi, którzy tak bardzo różnią się do CiebieTwoja pewność siebie wzrośnieA umiejętności językowe zdecydowanie się poprawiąStaniesz się ekspertem w pakowaniu, zdobędziesz wprawę w organizacji spontanicznych wypadów (co jak co, będziesz musiał spakować wiele rzeczy na miesiąc lub dwa pobytu za granicą, prawda?)Umiejętność radzenia sobie w nowych sytuacjach przyniesie Ci zastrzyk życiowej energiiNauczysz się akceptować, że nie zawsze wszystko idzie zgodnie z planem, a najważniejsze jest wykorzystywanie każdej możliwości do maksimum i uczenie się na błędach (własnych i cudzych)Nauczysz się przyjmować spokojnie niespodziewane sytuacje i uświadomisz sobie, że najlepsze rzeczy zdarzają się kiedy zaczniesz częściej mówić “tak”Będziesz w stanie chwytać dzień bez robienia wszystkiemu i wszystkim zdjęć; pozwolisz sobie na dzień lub dwa bez Instagramu, jeśli spędzisz dłuższy czas za Instagramu, zrozumiesz, że wyczerpująca się bateria nie oznacza końca świata. Nie wahaj się wykorzystać zdobytych umiejętności, które nie wymagają dostępu do technologii, w nowych za granicą nauczy Cię, jak prosić o pomoc i zobaczysz jak wielu ludzi z chęcią udzieli Ci wsparciaZawsze będziesz miał coś ciekawego do powiedzeniaSpojrzysz na życie z nowej perspektywy, co poszerzy Twoje horyzonty myśloweRozwiniesz umiejętności, które przydadzą Ci się na całe życie. Ani szkoła, ani praca nie dadzą Ci tego…a te umiejętności, sprawią, że łatwiej znajdziesz pracęDzięki nawiązywaniu nowych kontaktów za granicą nabierzesz pewności siebie. To pomoże Ci wkroczyć w świat biznesu po powrocie do się, że podróżowanie polega na elastyczności i podążaniem za tym, co życie przyniesieGdy jesteś w podróży, daleko od domu i bliskich, sam musisz radzić sobie z problemami. Skupisz sie wówczas raczej na rozwiązywaniu problemów, zamiast na zamartwianiu się. Nic Cię już więcej nie do perfekcji szybkie podejmowanie decyzji, rozwiązując problemy w ułamku sekundyZaczniesz widzieć w życiu nowe możliwości i nie będziesz wahał się ich wykorzystaćNauczysz się jak dobrze planować budżet i jak wyznaczać jasne cele, by odkryć jeszcze więcejWszystkie przygody sprawią, że pokochasz życie jak nigdy wcześniejPomoże Ci to zrozumieć, co jest w życiu najważniejsze i jak ustalać priorytetyUwaga: wielce prawdopodobne, że połkniesz bakcyla podróżowaniaBierność po powrocie będzie Cię mocno irytować. Aktywność stanie się normą, tak jak ciągłe planowanie kolejnych w kontakcie z ludźmi z całego świata sprawi, że będziesz tolerancyjny i otwarty na różnorodnośćI koniecznie próbuj nowych potraw. Tak, Twoje kubki smakowe będą miały prawdziwą ucztę w różnych zakątkach świataRozwiniesz się robiąc nowe rzeczy z nowymi ludźmiStaniesz się bardziej samodzielny i otwarty na nowe doświadczeniaŚwiat stanie się Twoim domemUświadomisz sobie, jaki jesteś niesamowity!
xHF2ks.